#Zoe
- Jochen?
- Tak, Zo?
- Już jest
rano?
Faktycznie
zaczynało się rozjaśniać. Mój wzrok rejestrował szczegóły wystroju sypialni
Schöpsa. My leżeliśmy na szerokim, miękkim łóżku zaraz przy oknie. Na lewo
stała duża komoda, obok niej drzwi prowadzące najprawdopodobniej do łazienki,
dalej wielki obraz przedstawiający panoramę Paryża, niewielka szafa na wieszaki
i dwa skórzane fotele, a wszystko to utrzymane w białych, zielonych, czarnych i
ciemnożółtych barwach.
Szatyn
spojrzał w niebo, które z naszego położenia było dobrze widoczne, a ja starałam
się unormować oddech. Światło gwiazd zanikało i zaczynało się robić coraz
jaśniej. O dziwo z każdą chwilą czułam się jeszcze bardziej niezaspokojona,
mimo że na atrakcje i różnorodność sposobów kochania się narzekać nie mogłam.
- Jak widać –
mruknął, ziewając. Przewróciłam się na brzuch i podparłam ciężar ciała na
łokciach, a następnie pochyliłam się i musnęłam wargami usta Niemca.
- Nie idźmy
jeszcze spać – powiedziałam. – Proszę.
Uniósł brwi i
kąciki ust, wbijając we mnie spojrzenie swoich zielonych tęczówek.
- Noc się
jeszcze całkiem nie skończyła, więc trzeba korzystać – dodałam, uśmiechając się
kusząco. Poskutkowało. Zostałam szybko przewrócona z powrotem na plecy. Jedną
jego rękę czułam na swoich piersiach, a drugą między nogami. Zaczerpnęłam
gwałtownie powietrza i zagryzłam wargi niemal do krwi, głowę odchylając do
tyłu.
Zasnęliśmy
wraz z pierwszymi promieniami słońca tylko po to, by cztery godziny później się
obudzić z obolałym ciałem po całonocnym „dawaniu sobie szczęścia”.
- Zoszka,
jesteś okropnie niewyżyta seksualnie, diablico jedna. Tylko jedno ci w głowie.
- No
przepraszam bardzo, ale to nie ja podjęłam erotyczny temat wczoraj wieczorem.
Nie zwalaj winy na mnie!
- Gdyby nie
ty, wyspalibyśmy się choć trochę.
- Źle ci?
- Nie.
- Więc w czym
problem?
- No niewyżyta
jesteś.
- Powtarzasz się.
- W nocy ci to
nie przeszkadzało.
- Dosyć! Ciche
dni! No przestań, nie całuj mnie!
Z cichych dni
wyszło mniej więcej tyle, co wilkowi ze złapania zająca, czyli nic. Ściślej
rzecz biorąc – w ostateczności wylądowaliśmy razem pod prysznicem.
#Malwina
Nie chciałam
otwierać oczu obawiając się, że to wszystko jest jedynie pięknym snem.
Przeciągnęłam się leniwie w nadziei, że jednak nie tkwię w jakimś przeklętym
koszmarze. Świat jeszcze do niedawna miał dla mnie szare barwy. Beznadziejna
monotonia. Wstać rano, iść do pracy, wrócić do pustego mieszkania, zasiąść
przed telewizorem z miską popcornu lub tabliczką czekolady. Nie, nie. To nie
było dla mnie. Dopiero po poznaniu Nikoli, Zoe i Jochena można powiedzieć, że
odżyłam. Powróciła ta dawna Malwina z błyskiem w oku oraz głową pełną szalonych
pomysłów.
Wciąż z
zamkniętymi oczami przeniosłam rękę w miejsce, gdzie jeszcze poprzedniego
wieczora leżał Kovacević. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że go tam nie ma.
Jedynie pusta, zimna przestrzeń. Westchnęłam cicho. A więc jednak…
- Dzień dobry
– zapiał radośnie Serb, ciągnąc za kosmyk moich włosów. – Jak to dobrze, że
wróciły do normalnego koloru.
Uśmiechnęłam
się delikatnie. Rzeczywiście pomysł z farbowaniem był nieudany. Przez ostatnich
kilka tygodni miałam ciemny kolor włosów, przez co moja cera zdawała się
jeszcze bledsza niż normalnie. Do tego nie osiągnęłam oczekiwanego efektu.
Nikola w dalszym ciągu chciał ze mną rozmawiać i twierdził, iż nawet ten ciemny
odcień mu tak bardzo nie przeszkadza.
- Nie musisz
iść na trening? – Zapytałam, przenosząc się do pozycji siedzącej. Nikola
potraktował to jako nieme przyzwolenie na to, by znaleźć się zdecydowanie
bliżej.
- Chwilowo
moje plany są zdecydowanie inne – uśmiechnął się zmysłowo. Dobrze wiedziałam co
za chwilę nastąpi i jakoś musiałam się mu wywinąć. – Nie kombinuj – dodał,
mrucząc prosto w moje usta. Och, serio?! Teraz jeszcze nauczył się czytać w
moich myślach!
Pozwoliłam by
mnie całował. Pozwoliłam jego niespokojnym dłoniom błądzić po moim ciele.
Pragnęłam doświadczyć prawdziwej rozkoszy, ale przekroczenie tej granicy
zdawało mi się być czymś niewyobrażalnym. Mieszkając jeszcze w Szczecinie
wyrobiłam sobie wśród znajomych raczej nieciekawą opinię. Jedynie Agnieszka
pilnowała, by nikt mnie w jej obecności nie obrażał.
- Nie –
szepnęłam, zrywając się z łóżka w chwili, gdy palce Nikoli dotarły do gumki
moich majtek. Siatkarz patrzył na mnie. Był zaskoczony – owszem. Ja również
zadziwiłam samą siebie. Do tej pory nawet nie przypuszczałam, iż dysponuję
silną wolą.
- Myślałem,
że…
- Przepraszam
– sapnęłam, kierując swoje kroki w stronę łazienki.
Czułam się jak
skończona idiotka. Znów. Takiemu facetowi przecież się nie odmawia. Był
opiekuńczy, przejął się moim losem i dzięki temu nie musiałam się martwić
topniejącymi oszczędnościami. No ale przecież z wdzięczności nie mogłam się z
nim przespać, a uczucia były zdecydowanie niedoprecyzowane.
Zerknęłam na
własne odbicie w lustrze. Na moich policzkach wciąż widniały różowe rumieńce.
Uśmiechnęłam się delikatnie. Mogłam myśleć, że popełniłam największy błąd w
swoim życiu, ale przecież wykonałam kolejny krok na drabinie, o której tak
wiele mówili terapeuci podczas odwyku. Nie byłam dziwką. Nie sypiałam już z kim
popadnie, a do tego potrafiłam się kontrolować.
- Nie chciałem
cię urazić – odezwał się Nikola zza drzwi łazienki. – Ale mam dość obchodzenia
się z tobą, jak z chińską porcelaną, wiesz?
- Czas,
Nikola. Potrzebuję tylko trochę czasu.
Zapewne
mruknął coś z niezadowoleniem pod nosem, przewracając przy tym oczami, ale nie
chciałam się przejmować jego reakcją. Odkręciłam kurki pozwalając, by ciepła
woda wypełniła całą wannę. Odnalazłam płyn do kąpieli o zapachu angielskiej
róży. Chwila relaksu. Wreszcie czas tylko dla mnie.
#Zoe
Ciepły oddech
musnął moją twarz, a usta odnalazły moje czoło i zatrzymały się tam na krótką
chwilę. Uśmiechnęłam się, zaprzeczając teorii Jochena głoszącej, że w dalszym
ciągu śpię, i szybkim ruchem ujęłam jego policzki w swoje małe dłonie, zanim
zdążył się oddalić. W moich oczach zapewne błyszczały wesołe iskierki, kiedy
przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam.
- Zo, ja muszę
iść na trening – wymruczał prosto w moje usta. – Proszę, nie utrudniaj mi tego,
bo nie wyjdziemy z łóżka do wieczora. Nie wystarczy ci prawie cała doba?
Zaśmiałam się
i pokręciłam głową, ale mimo wszystko pozwoliłam mu się odsunąć i zakopałam z
powrotem w ciepłej, pachnącej wydarzeniami tej nocy pościeli.
- Malwina
przysłała mi wiadomość, że niedługo tu wpadnie do ciebie. Czuj się jak u siebie
w domu – powiedział. Trochę mnie jego słowa otrzeźwiły, bo dotarło do mnie, że
muszę się ogarnąć przed przyjściem Malwy, więc po wyjściu Niemca podniosłam się
do pozycji siedzącej i spojrzałam na zegarek, nie wierząc własnym oczom.
- O mój Boże –
westchnęłam niemrawo, zakładając bieliznę. Dochodziła szesnasta, a ja byłam
zaspana jak nigdy. Ziewnęłam głośno i wciągnęłam na siebie sukienkę, którą
miałam na sobie poprzedniego wieczoru.
Czuj się jak u
siebie w domu.
Taaak, jasne. A skąd ja mam wiedzieć, gdzie co się znajduje? Czując usilną
potrzebę dostarczenia do organizmu kofeiny, udałam się do kuchni w poszukiwaniu
kawy. Dwadzieścia minut później usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Cześć,
Malwinko – rzuciłam rozmarzonym głosem. Spojrzała na mnie przenikliwie,
wchodząc do środka. – Napijesz się czegoś?
- Może herbaty
– odparła, siadając przy stole kuchennym. Nastawiłam wodę i rozanielona
usiadłam obok niej.
- Co wy
robiliście, że jesteś aż taka otumaniona? – spytała, unosząc brwi. Otworzyłam
usta, żeby oznajmić jej, że dawaliśmy sobie szczęście, ale po chwili je
zamknęłam. – Okej, nie potrzebuję szczegółów.
- Malwa, ja
się zakochałam – westchnęłam, podpierając głowę rękami i wbijając wzrok w
sufit. Blondynka parsknęła śmiechem i potrząsnęła głową.
- Zośka, ja to
zauważyłam już dawno – powiedziała, uśmiechając się. Zmarszczyłam czoło.
- To aż tak
bardzo widoczne? – spytałam. Jakoś nie była mi miła myśl, że wszyscy dookoła
mogli bez trudu się domyślić, co ja czuję.
- W waszym
przypadku tak – przyznała. – A przynajmniej dla osób, które was znają.
Ziewnęłam i
przetarłam oczy, patrząc na nią.
- A wy?
- Jacy „my”? –
zdziwiła się.
- No ty i
Nikola.
Zarumieniła
się lekko, co w zestawieniu z jej niby to obojętną miną nie robiło wiarygodnego
wrażenia.
- Nie ma nic –
odparła krótko. Wywróciłam oczami, mrucząc przeciągłe „jaaaasne”.
#Malwina
Nie mam
zielonego pojęcia co we mnie wstąpiło, że zadzwoniłam do mojej ulubionej
pizzerii i poprosiłam o giganta z podwójnym serem oraz najlepszym salami jakie
mają. Do tego jeszcze zażyczyłam sobie sos czosnkowy, bez którego przecież bym
nawet kęsa nie mogła przekąsić. Niestety moja zdolność zapamiętywania adresów
kodowana jest w pamięci krótkotrwałej, więc musiałam szybko poprosić Zoe o
ulicę oraz numer mieszkania. Przyglądała mi się z uśmiechem, a w oczach
widziałam rozbawienie. Och, nie moja wina, że nerwowo reaguję na każdą wzmiankę
o potencjalnym Nikola i ja. A
powszechnie wiadomo przecież, iż na stres najlepsze jest jedzenie. Najlepiej
potwornie niezdrowe. Nie chciałam ciągnąć Włoszki do McDonalda lub KFC (i tak
nie wiedziałam gdzie najbliższej restauracji tego typu szukać), więc stanęło na
pizzy, która całe szczęście zjawiła się w dwadzieścia minut. Błogosławić brak
korków oraz dobrych ludzi rozumiejących kobietę w trudnej sytuacji.
- Niby jak
mamy to zjeść? – Jęknęła Zośka, wpatrując się w pięćdziesięciocentymetrową
pizzę wielkimi oczami. Ja tam nawet się nie zastanawiałam. Odnalazłam w szafce
dwa talerze, zestaw sztućców, a do tego z barku wyciągnęłam butelkę czerwonego,
niemieckiego wina, które to zazwyczaj pija się podczas świąt Bożego Narodzenia.
- No jak to
jak? – Wzruszyłam obojętnie ramionami po przeżuciu pierwszego kęsa. – Gryziesz,
połykasz i powtarzasz tą czynność tak długo, aż w kartonie pozostaną jedynie
tłuste plamy.
Niecałe
dwadzieścia minut później zamek w drzwiach szczęknął cicho, czego żadna z nas
rzecz jasna nie usłyszała. Zbyt pochłonięte rozmową i śmianiem się zupełnie
zapomniałyśmy, że mieszkanie należy do Jochena, który zapewne zechce wrócić
tutaj zaraz po skończonym treningu. Ale czy musiał zabierać ze sobą jeszcze
Nikolę? Jego sceptycznie uniesione brwi oraz ironiczny uśmieszek wcale nie były
potrzebne. Nie w tej chwili. Mógł grzecznie wrócić do siebie, tam na mnie
poczekać, bo przecież – do cholery – teraz mieszkamy razem!
- Gruba
będziesz – szepnął Serb, zajmując miejsce obok mnie. Warto jeszcze dodać, iż
był to całkiem spory fotel, w którym ja się spokojnie mieściłam i jeszcze
mogłam się wygodnie rozsiąść, kiedy jednak Nikola wcisnął obok swój zgrabny
tyłek to właściwie nie miałam innego wyjścia, jak przenieść się na jego kolana.
- Jak będę
gruba, to przynajmniej się ode mnie odczepisz – prychnęłam, wystawiając po
chwili język.
- Nigdy się
mnie nie pozbędziesz – szepnął, wplątując palce w moje włosy.
- Jeszcze
zobaczymy – odparłam bez cienia entuzjazmu, ani uśmiechu i skupiłam całą swoją
uwagę na kawałku pizzy, który tylko czekał aż go pochłonę.
Kolejną
godzinę spędziliśmy we czwórkę na rozmowie oraz drobnych uszczypliwościach.
Jochen wściekał się za każdym razem, kiedy nazywałam go Jośkiem Szłepsem.
Nikola natomiast wpadł na pewien genialny pomysł, jakim była podwójna randka.
Niestety nie zdążyłam przywalić mu w głowę pustym kartonem od pizzy, a wszelkie
moje zaprzeczenia na temat, że zupełnie nic nas nie łączy prócz przyjaźni zdały
się na nic. Josiek z całą pewnością znał już od Kovacevicia podkolorowaną
wersję naszej relacji, ale kiedy Zoe próbowała rzucić na ten temat jakąś uwagę
stwierdziłam, iż czas najwyższy na powrót do domu.
- Jesteś na
mnie zła? – Zapytał Nikola, zajmując miejsce za kierownicą. Prychnęłam cicho. –
Okej, więc jesteś.
Odautorsko:
Kaś - trochę nas tutaj nie było. Czy wrócimy na dobre? Tego obiecać nie mogę. Będziemy się starać. I może raz na miesiąc coś poczytacie? :)
Jak widać, Jochen nie ma żadnych problemów z kobietami :D Natomiast Nikola musi jeszcze poćwiczyć... Jednak,czy jest jakaś kobieta,która my odmówi? :) Myślę,że podwójna randka w ich przypadku to świetny pomysł,w końcu znają się bardzo dobrze, a może i Malwina przekona się bardziej do Serba?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Brakowało mi Jośka Szłepsa :)))) Ogólnie co do niego to ja już nie wiem jak go mam nazywać, tak jak wyżej czy jak to kiedyś Blue wymyśliła na innym swoim blogu Seksowne Łydki :) Ok zamknę się bo mam jakaś dziwną fazę ostatnio na Niemca. Widzę że z Zoe bardzo dobrze sie przez tą noc poznali, zazdroszczę im. Co do Malwiny to jestem z niej dumna że uparcie stoi przy swoim niech będzie pewna swoich uczuć do Nikoli. Na początku przeraziłam się że może Serb straci cierpliwość ale scena w mieszkaniu Niemca mnie tych wątpliwości wyzbyła, widać że Nikola ją kocha :)
OdpowiedzUsuńMogę czekać i raz na miesiąc. Bardzo się cieszę że jednak jesteście :) Ech Malwa, taka niereformowalna :P Jochen to jednak jest wciągający. A i ma genialny polski :D
OdpowiedzUsuńJa naprawdę lubię to opowiadanie, więc żałuję, że publikujecie tak rzadko, ale lepiej rzadko niż wcale. Mam nadzieję, ze doprowadzicie to do końca. Nikola musi się uzbroić w cierpliwość, mam wrażenie, że się mu to opłaci. No a Zoe z Jochenem niech się sobą cieszą, bo mnie też to cieszy ;3
OdpowiedzUsuństo lat czekałam na ten rozdział. :D Malwina&Nikola *.*
OdpowiedzUsuńNiesamowite... tylko tyle jestem w stanie teraz napisać :)
OdpowiedzUsuńPrzypadkiem znalazłam to opowiadanie i nie mogłam przerwać czytania :)
Wielki + za Jochena, w dodatku TAKIEGO Jochena :D
Nie wiem, jak wytrzymam do pojawienia się kolejnej notki po przeczytaniu wszystkich na raz... może zacznę od początku??
Pozdrawiam :)
[milosc---zabija]
Już minęło kilka miesięcy i nadal nic :(
OdpowiedzUsuńJesteś szalona, kochasz ryzyko, ale czy zaryzykujesz swoje małżeństwo dla przelotnego romansu? Teraz mówisz ,że nie byłabyś w stanie...Zadam cię jedno pytanie: Czy byłabyś w stanie zdradzić? Dzisiaj odpowiesz ,że nie...A ja ci mówię, że właśnie, że tak!!! Nigdy nie byłaś grzeczną dziewczynką i nigdy nie będziesz...Ale przecież:Grzeczne dziewczynki idą do nieba....Niegrzeczne mają raj na ziemi... -Oto fragment mojego prologu, mam nadzieję, że wejdziesz i zostaniesz ..:D
OdpowiedzUsuńhttp://ty-i-ja-forever.blogspot.com/
Pozdrawiam :D
"(Zibi)
OdpowiedzUsuńSiemka Bella!! Za 69 minut widzę cię w moim pokoju, jasne?
(Ja)
69?Zibi wszystko z tobą ok?
(Zibi)
Tak, ok, a co?
(Ja)
No wiesz, bo mnie dochodzą słuchy, że ty to już nie te lata...:(
(Zibi)
Ty sobie nie żartuj,spytaj się Asi. Niech ci powie jakie mamy wariacje seksualne..:D
(Ja)
Przykro mi , ale kobiety nie rozmawiają o seksie...:( A zresztą już widzę te twoje wariacje seksulane...Jedne westchnięcie...i po orgazmie...:D
(Zibi)
Dobra, nie gadaj tylko za 69 widzę cię w naszym pokoju!!!
(Ja)
Ok, ok nie bulwersuj się , bo ci żyłka pęknie.."
Zapraszam na historię Wiktorii, myslę, że cię zaciekawiłam i wejdziesz, zobaczysz..Jak się spodoba skomentujesz :D
http://tocojestwartecenyzawszewartejestwalk.blogspot.com/
Pozdrawiam :D