6 czerwca 2013

12 - Szalone dni, światła miast



#Zoe
Potknęłam się o odstający róg dywanu, runęłam na podłogę obok Malwiny i parsknęłam śmiechem. W głowie aż szumiało mi od alkoholu, bo na winie my nie poprzestałyśmy. Zrobiło się bardzo wesoło i nietrzeźwo, kac morderca już czekał za drzwiami, żeby rankiem wtargnąć do mieszkania Malwiny, ale nie przejmowałyśmy się perspektywą ujrzenia jego narzędzi tortur. Oj nie.
Zachichotałam radośnie, okręcając pasemko włosów wokół palca. Rozmowa się układała bardzo dobrze mniej więcej od momentu otworzenia drugiej butelki wina, a teraz już sączyłyśmy wódkę.
- Zośka? – Malwinie spodobała się ksywka wymyślona dla mnie przez Ignaczaka. – Chodź, zadzwonimy do chłopaków.
Uchachana wyciągnęłam telefon. Wyszukanie numeru „Jośka Szłepsa”, jak to o nim mówiła Malwina, sprawiło moim palcom trochę trudu, ale po chwili osiągnęłam swój cel. Siatkarze Resovii jakieś dwie godziny temu wyjechali na mecz wyjazdowy, więc zapewne wszyscy teraz siedzieli w dusznym autokarze i Bóg wie, co tam robili. Spojrzałam na Malwinę, uśmiechając się pijacko.
- A co im powiemy?
- Będziemy improwizować.
Wyświetlacz telefonu zgasł, więc musiałam się znów męczyć, żeby odblokować klawiaturę. O mały włos przy tym nie rzuciłam Samsungiem o ścianę, ale w ostateczności i tutaj udało mi się wygrać. Przełączyłam na głośnik i położyłam złomka na dywanie, przewracając się na brzuch.
- Halo?
- Josiek! – krzyknęła Malwina i klasnęła w dłonie. Niemiec odezwał się dopiero po chwili.
- Zo?
- No cześć, słoneczko – wtrąciłam. – My tu imprezę mamy. Bez was! – oznajmiłam i roześmiałam się całkowicie bez powodu. Sasal porwała mój telefon i bez przerwy chichocząc, powiedziała Jochenowi, żeby pozdrowił Nikolę. Pisnęłam i odebrałam jej moją własność. Słyszałyśmy teraz głosy zarówno Schöpsa, jak i Kovacevicia. Chyba wymieniali między sobą uwagi na temat naszej bezmyślności, ale pewna nie jestem.
- Malwina? – odezwał się Nikola. Blondynka zaśmiała się. – Malwina, tylko głupstw nie rób, dobrze?
- Nikuś, nie rób mi za mamusię – powiedziała, rechocząc. Dobiegło do nas czyjeś ciężkie westchnienie. Malwina puściła monolog na temat tego, jak fajnie jest „wypić odrobinę alkoholu w towarzystwie normalnej osoby”, a gdy skończyła, zapadła chwilowa cisza.
- Jochen? – szepnęłam cicho.
- Tak?
- Jochen, ale nikomu nie mów – poprosiłam i zachichotałam jak mała dziewczynka. Niemiec obiecał, że będzie milczał jak grób. – Jochen, stęskniłam się za tobą...
Niemal widziałam, jak wywraca oczami. A może nie? Malwina zaczęła mówić coś do Nikoli, a ja nawet nie słuchałam, bo byłam zajęta przywoływaniem w pamięci dotyku ust Schöpsa na mojej żuchwie. Nagle zapragnęłam go mieć tu obok siebie i robić z nim nieprzyzwoite rzeczy. Bardzo dużo nieprzyzwoitych rzeczy.
- Malwina? – odezwałam się pół godziny później, gdy leżałyśmy w całkowitym milczeniu obok prawie opróżnionej butelki wódki.
- No?
- Weź ty nie czekaj na tego Dominika – rzuciłam. Sennym wzrokiem wyłapałam, jak marszczy czoło, przyglądając się swoim paznokciom. – Nikola jest fajny, bierz go w każdym tego słowa znaczeniu.
Ziewnęła i nic nie odpowiedziała. Ja również na odpowiedź nie czekałam, bo powieki nagle stały się ogromnie ciężkie i natarczywie opadały w dół.

#Malwina
Powinnam być wściekła na Nikolę. To przecież przez niego nie spędziłam samotnego wieczoru w towarzystwie lampki wina oraz jakiejś dennej komedii romantycznej. No ale przecież Zoe Moretti był prześwietną osobą, z którą mogłam porozmawiać na wszystkie tematy. Dosłownie. Zaczęło się od mrocznej przeszłości, a skończyło na nieszczęśliwym życiu miłosnym. Od samego początku Włoszka upierała się, że Dominik wcale nie jest fajnym facetem i nie powinnam na niego czekać. Jednakże to ostatnie, wypowiedziane przez nią, zdanie nieco mnie otrzeźwiło. Na moje policzki wstąpił szkarłatny rumieniec. Poczułam się głupio, że jeszcze kilkadziesiąt minut temu gadałam potworne, pijackie głupoty do Nikoli. I jakoś bym się nie zdziwiła, gdyby usłyszała nas połowa (albo nawet większość) zawodników siedzących razem z nimi w autokarze.
Narzuciłam na Zoe koc. Noce w moim mieszkaniu nie należały do najcieplejszych. Chwyciłam swój polarowy szlafrok, szczupłymi palcami otoczyłam butelkę z resztką czerwonego wina i usiadłam przy kuchennym stole. Obserwowałam granatowe niebo. Wyglądało na to, że śnieg nie planuje spaść w Rzeszowie przez kolejnych kilka dni. I dobrze. Gdyby jeszcze tylko ten mróz odpuścił…
Zerknęłam na wyświetlacz swojego telefonu. Nerwowo zagryzłam dolną wargę, wahając się przez krótką chwilę. Pragnęłam zadzwonić do Dominika i powiedzieć, że mam już dość tego bezowocnego czekania. Niestety jego telefon był wyłączony od dnia, kiedy to poleciał do tych przeklętych Stanów. Był jednak ktoś, kto z chęcią odebrałby mój telefon, a ja nie byłam przekonana, czy chcę go wykorzystać. Ale sama Zośka stwierdziła, że z Nikoli fajny koleś. To tego jego ostrzeżenie, bym przypadkiem nie zrobiła żadnego głupstwa. Jakoś nikt inny do tej pory się o mnie w ten sposób nie troszczył. Nawet rodzice uznali, że najlepszym sposobem będzie odesłanie mojej osoby na drugi koniec Polski.
Drżącymi palcami wybrałam numer, który niedługo będzie zajmować drugie miejsce na liście szybkiego wybierania. Na pierwszym już przecież umieściłam Zo! W oczekiwaniu na połączenie wypiłam tą resztkę wina.
- Malwina? – Jego zaspany głos zdradził, że najpewniej wyrwałam go z drzemki. Przeniosłam spojrzenie na zegar kuchenny. Dochodziła godzina trzecia. Jakim cudem w ogóle wysiedziałam w tej kuchni, nie przysypiając ani na chwilę? Och nie. W dorosłym życiu nic nie jest proste. – Stało się coś? – Zniecierpliwiony głos Nikoli przywrócił mnie do rzeczywistości. Powróciłam do nerwowego zagryzania wargi.
- Nie, ja tylko… - urwałam zastanawiając się, co tak właściwie chcę mu powiedzieć. W tle dało się usłyszeć ciche skrzypnięcie drzwi. Najwidoczniej opuścił swój pokój, by nie przeszkadzać tego, z kim tam został zakwaterowany.
- Malwa – po raz pierwszy zdrobnił moje imię! – nie mogę do ciebie przyjechać w tej chwili, chociaż bardzo bym chciał, więc nie każ mi zgadywać. Dalej jesteś… wstawiona?
Całkiem ładnie to określił. Uśmiechnęłam się delikatnie, czując przyjemne ciepło rozchodzące się w okolicach serca.
- Owszem, jestem. Pewnie dlatego nie będę mieć problemu z powiedzeniem tego, co czuję. – Zacisnęłam palce na materiale mojego szlafroka. Nikola milczał w oczekiwaniu. – Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. Nie lubię dzielić się swoimi uczuciami z innymi. Życie mnie nauczyło, iż lepiej zachować wszystko dla siebie. Inaczej można się przejechać.
- Nie jestem taki.
- Nie przerywaj – mruknęłam czując, że za chwilę ta odwaga mnie opuści. – Jesteś fajnym facetem i zasługujesz na kogoś, kto nie ma tak mrocznej przeszłości. Potrzebna tobie dziewczyna z osiągnięciami, a ja jeszcze kilka dni temu pracowałam na Podpromiu jako sprzątaczka. Nie możemy być razem, więc…
- Malwina, stop! – Zamilkłam pod wpływem stanowczego tonu. – To nie jest rozmowa na telefon. Głupoty gadasz, ale o tym chcę powiedzieć tobie osobiście, jak tylko wrócę. Czy teraz możesz iść już spać?
Pożegnałam się z Serbem czując, że całkiem nieźle się wkopałam. Poważne rozmowy nigdy nie były moją mocną stroną.

#Zoe
Kac morderca wkroczył do mieszkania bez przyzwolenia i powitał mnie ogromnym bólem głowy. Było mi słabo, miałam mdłości i zastanawiałam się, jaki dziś dzień tygodnia, bo odnosiłam wrażenie, że piłam nie przez jeden wieczór, a przez kilka.
- Ała – jęknęłam, masując skronie. Opatuliłam się szczelniej kocem, próbując podnieść się do pozycji siedzącej. Przy czym „próbując” to dobre słowo. – Malwina?
- No? – jej głos dobiegał jakby gdzieś z oddali. Trochę to potrwało, nim zebrałam się w sobie, wstałam i odnalazłam drogę do kuchni, gdzie blondynka siedziała ze zbolałą miną.
- Nigdy. Więcej – wycedziłam, opadając ciężko na krzesło. W żołądku mi się coś przewracało i bynajmniej do przyjemnych to uczucie nie należało. Malwina niemrawo pokiwała głową. – Co w nas wstąpiło?
Odpowiedziało mi wzruszenie ramionami. Moja towarzyszka skupiała się raczej na powstrzymywaniu głowy przed eksplozją, a nie na rozmowie, ja zaś udałam się do łazienki i nie wychodziłam z niej przez piętnaście minut. Dopiero po tym czasie wytoczyłam się do przedpokoju, a jedynym moim pragnieniem była woda. Dobrze, ze Malwina miała zapas.
- Gdy następnym razem przyjdzie mi do głowy pomysł, żeby się tak urżnąć, powstrzymaj mnie – poprosiłam. Butelka znalazła swoje zastosowanie również jako zimny okład, więc trochę ulgi mi sprawiła.
- Okej – wymamrotała Polka. Wyglądała ciut lepiej niż ja i skutki picia nie były po niej aż tak widoczne, jak po mnie. Próbowałam rozprostować obolałe kości, ale spotkało się to z dezaprobatą mojego zmysłu równowagi.
- Ała – jęknęłam znowu, podnosząc się z podłogi. Malwina posłała mi pokrzepiający uśmiech. – Pamiętasz coś?
- Trochę – odparła.
- A ja nic. Totalne zero – rzuciłam i klasnęłam w dłonie. – Jak bardzo głupie rzeczy robiłyśmy?
- Dzwonienie do Nikoli i Jośka znajduje się na liście głupich rzeczy?
- Co?
Streściła mi trzy po trzy rozmowę z chłopakami, choć tak naprawdę to sama niewiele z niej pamiętała. Wyzywałam siebie w myślach i jednocześnie dziękowałam Bogu w myślach za to, że nie powiedziałam Jochenowi czegoś bardziej... wstydliwego.
Nigdy więcej takiego picia. Serio. Nigdy więcej.

#Malwina
Nie spałam tej nocy zbyt wiele. Trzy, może cztery godziny? Można powiedzieć, że jedynie pod tym względem brak pracy jak najbardziej mi służył. Nie musiałam martwić się godzinami spędzonymi na sprzątaniu Podpromia oraz tym, czy znów ucieknie mi jedyny autobus do domu. Miło było również porozmawiać z kimś z samego rana. Chociaż „rozmową” w pełnym tego słowa znaczeniu, to bym tego nie nazwała. Ja coś tam mruczałam pod nosem, Zośka się załamywała. Właściwie też powinnam wpaść w panikę. Niepotrzebnie dzwoniłyśmy do Nikoli i Jochena. Rzecz jasna w tamtej chwili nie myślałyśmy logicznie. Procenty kierowały naszymi myślami. Czy powinnam mieć do nas jakiekolwiek pretensje? Chyba nie. No, mogłam sobie przynajmniej darować ten drugi telefon. Nie dość, że obudziłam Nikolę przed jakimś ważnym meczem, to jeszcze zapowiedział przeprowadzenie poważnej rozmowy.
- Ja to chyba powinnam się wyprowadzić – mruknęłam, wrzucając do szklanki z wodą tabletkę aspiryny. Poczekałam aż się rozpuści i postawiłam na stole przed Zoe. Nie byłam pewna, czy Włoszka pojęła sens moich słów. Obie cierpiałyśmy z powodu kaca, więc zdolności kojarzenia oraz myślenia były dość mocno uśpione.
- Gdzie ty się chcesz wyprowadzać? – A jednak zrozumiała. Westchnęłam cicho, ponownie siadając przy kuchennym stoliku. – Ja wiem, że Rzeszów najpiękniejszym miastem nie jest, ale gdzie tobie będzie lepiej niż tutaj?
Uśmiechnęłam się smutno. W tych kilku słowach subtelnie mi przypomniała, iż w rodzinnym mieście raczej nie mam już czego szukać. W prawdzie Agnieszka pewnie znalazłaby dla mnie miejsce w swoim mieszkanku, ale nie lubię komuś siedzieć na głowie.
- Nie mam pracy. Oszczędności też powoli znikają z konta.
Musiałam być realistką. Jeszcze dwa miesiące bez pensji i wyrzucą mnie z mieszkania, gdyż nie będę mieć na podstawowe opłaty. Nie mówiąc już o jedzeniu i tak dalej. Ukryłam twarz w dłoniach, podejmując szybką decyzję. To zabawne, że jednak byłam w stanie logicznie myśleć.
- Dziękuję, że przyszłaś – szepnęłam do Zoe.

Kaś - Dziś ja dodaję i przepraszam, że tak późno ale niestety... Zbyt wiele na głowie przed sesją.

11 komentarzy:

  1. Jej,ale Zoe to jest taka urocza :) Może nie zdaje sobie do końca sprawy,ale myślę, że teraz to ona nie wypuści już więcej Niemca ze swoich rąk, i nie tylko :) Jestem też ciekawa,jak potoczy się dalej sytuacji Nikoli i Malwiny... Może to właśnie z nim zamieszka dziewczyna? Oby,bo to na pewno by im pokazało,czy są w stanie ze sobą przebywać dłużej,niż kilka godzin...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zoe ma rację. Malwina powinna zapomnieć o tym całym Dominiku i zacząć myśleć o Nikoli jako o kimś więcej niż tylko kolega:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dominik o Malwinie zapomniał i ma ją gdzieś, ona też powinna zacząć od nowa. Ma szansę na czystą kartę, Nikola to świetny facet. Szkoda tylko, że życie nie jest takie proste...

    OdpowiedzUsuń
  4. I może teraz będą się tak bawić w kotka i myszkę? Nikola przyjedzie, to Malwina się wyprowadzi i uniknie tej poważnej rozmowy? Mam nadzieję, że jednak nie.
    A Zoe... Rozczuliła mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. E tam dziewczyny nie mają racji pijackie pomysł są fajne, chłopaki zapewne to docenią że po pijaku myślą właśnie o nich i do nich wydzwaniają. A że wstyd jest na drugi dzień, cóż taki wstyd to żaden wstyd. Malwa nie powinna się już tym całym Dominikiem przejmować on ją olał w chwili wejścia do samolotu do USA, Zo tęskni za Jochenem i tak ma być :)
    Sesja, nawet mi nie mów, jestem w trakcie :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Po pijaku pomysły zawsze są zajebiste ;) Malwinę czeka poważna rozmowa z Nikolą. Dla niej będzie to trudna rozmowa, ale może dzięki niej coś wreszcie zrozumie i da Nikoli szansę. Nie powinna już dłużej czekać na tego Dominika, skoro on się nawet do niej nie odzywa. Zoe stęskniła się za Jochenem, on na pewno za nią też ;)

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  7. no, bardzo szkoda, że Szłepsa właśnie wtedy obok niej nie było, szkoda,
    napisałabym, że uwielbiam, ale chyba się powtórze,

    OdpowiedzUsuń
  8. Wybaczcie opóźnienie, ale korki były :P
    Czytać przeczytałam już dawno :D
    Z mojej perspektywy pijackie rozmowy nie są złe. ( żeby nie było nie mam w tym doświadczenia )
    Szkoda, że Jośka nie było. Wtedy zrobiliby pewne niecenzuralne rzeczy i byłby spokój. Mogłabym normalnie żyć a nie zastanawiać się kiedy to się zdarzy. Mam wrażenie, że to chyba będzie w następnym rozdziale, ale nie jestem pewna. Ciekawa jestem miny Jochena jak usłyszał, że się stęskniła.
    Zośka to bardzo mądra kobieta! Niech Malwa bierze Nikusia w każdym tego słowa znaczeniu! Wszyscy są za !
    Bardzo mnie cieszy to, że wstawiona Malwina otworzyła się przed Nikolą. Gdyby się nie wstawiła w życiu by mu nie powiedziała. Nie ma racji. Nic nie znaczy to, że sprzątała Podpromie. Co ma bycie sprzątaczką do prawdziwej miłości?
    Niech się nie wyprowadza, niech posłucha Zośki, niech pogada z Nikolą i go bierze, niech nie czeka na tego skurkozjada, co nie odpiera telefonu. Co za palant z niego. Ja bym jakoś się w sobie zebrała i to skończyła, bo widać, że to nie ma sensu.
    dobrze, że się zintegrowały i mają siebie.
    Iśka

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję, że ona się teraz nie wyprowadzi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Sesja, jak ja dobrze źnam ten ból. Też trwam aktualnie w tym syfie i to nic przyjemnego.
    Cóż, przynajmniej mam świadomość, co robię i jak się zachowuję po procentach. No niestety, ale takich osób do obdzwonienia nie mam. Żadnych Jośków i żadnych Nikoli.
    Malwa, no dajże mu tę szansę, please. Walić Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nadrobiłam całe opowiadanie, i jestem zauroczona.
    Nikola jest wspaniały! Jochen? Rozpłynęłam się, naprawdę. Schops jest genialny zawsze.
    Oby się nie wyprowadziła w tym momencie, posłucha Zosi, ta przemówi jej do rozumu i wszyscy będziemy zadowoleni.

    OdpowiedzUsuń