#Zoe
Potknęłam się
o odstający róg dywanu, runęłam na podłogę obok Malwiny i parsknęłam śmiechem.
W głowie aż szumiało mi od alkoholu, bo na winie my nie poprzestałyśmy. Zrobiło
się bardzo wesoło i nietrzeźwo, kac morderca już czekał za drzwiami, żeby
rankiem wtargnąć do mieszkania Malwiny, ale nie przejmowałyśmy się perspektywą
ujrzenia jego narzędzi tortur. Oj nie.
Zachichotałam
radośnie, okręcając pasemko włosów wokół palca. Rozmowa się układała bardzo
dobrze mniej więcej od momentu otworzenia drugiej butelki wina, a teraz już
sączyłyśmy wódkę.
- Zośka? –
Malwinie spodobała się ksywka wymyślona dla mnie przez Ignaczaka. – Chodź,
zadzwonimy do chłopaków.
Uchachana
wyciągnęłam telefon. Wyszukanie numeru „Jośka Szłepsa”, jak to o nim mówiła
Malwina, sprawiło moim palcom trochę trudu, ale po chwili osiągnęłam swój cel.
Siatkarze Resovii jakieś dwie godziny temu wyjechali na mecz wyjazdowy, więc
zapewne wszyscy teraz siedzieli w dusznym autokarze i Bóg wie, co tam robili.
Spojrzałam na Malwinę, uśmiechając się pijacko.
- A co im
powiemy?
- Będziemy
improwizować.
Wyświetlacz
telefonu zgasł, więc musiałam się znów męczyć, żeby odblokować klawiaturę. O
mały włos przy tym nie rzuciłam Samsungiem o ścianę, ale w ostateczności i
tutaj udało mi się wygrać. Przełączyłam na głośnik i położyłam złomka na
dywanie, przewracając się na brzuch.
- Halo?
- Josiek! –
krzyknęła Malwina i klasnęła w dłonie. Niemiec odezwał się dopiero po chwili.
- Zo?
- No cześć,
słoneczko – wtrąciłam. – My tu imprezę mamy. Bez was! – oznajmiłam i
roześmiałam się całkowicie bez powodu. Sasal porwała mój telefon i bez przerwy
chichocząc, powiedziała Jochenowi, żeby pozdrowił Nikolę. Pisnęłam i odebrałam
jej moją własność. Słyszałyśmy teraz głosy zarówno Schöpsa, jak i Kovacevicia.
Chyba wymieniali między sobą uwagi na temat naszej bezmyślności, ale pewna nie
jestem.
- Malwina? –
odezwał się Nikola. Blondynka zaśmiała się. – Malwina, tylko głupstw nie rób,
dobrze?
- Nikuś, nie
rób mi za mamusię – powiedziała, rechocząc. Dobiegło do nas czyjeś ciężkie
westchnienie. Malwina puściła monolog na temat tego, jak fajnie jest „wypić
odrobinę alkoholu w towarzystwie normalnej osoby”, a gdy skończyła, zapadła
chwilowa cisza.
- Jochen? –
szepnęłam cicho.
- Tak?
- Jochen, ale
nikomu nie mów – poprosiłam i zachichotałam jak mała dziewczynka. Niemiec
obiecał, że będzie milczał jak grób. – Jochen, stęskniłam się za tobą...
Niemal
widziałam, jak wywraca oczami. A może nie? Malwina zaczęła mówić coś do Nikoli,
a ja nawet nie słuchałam, bo byłam zajęta przywoływaniem w pamięci dotyku ust
Schöpsa na mojej żuchwie. Nagle zapragnęłam go mieć tu obok siebie i robić z
nim nieprzyzwoite rzeczy. Bardzo dużo nieprzyzwoitych rzeczy.
- Malwina? –
odezwałam się pół godziny później, gdy leżałyśmy w całkowitym milczeniu obok
prawie opróżnionej butelki wódki.
- No?
- Weź ty nie
czekaj na tego Dominika – rzuciłam. Sennym wzrokiem wyłapałam, jak marszczy
czoło, przyglądając się swoim paznokciom. – Nikola jest fajny, bierz go w
każdym tego słowa znaczeniu.
Ziewnęła i nic
nie odpowiedziała. Ja również na odpowiedź nie czekałam, bo powieki nagle stały
się ogromnie ciężkie i natarczywie opadały w dół.
#Malwina
Powinnam być
wściekła na Nikolę. To przecież przez niego nie spędziłam samotnego wieczoru w
towarzystwie lampki wina oraz jakiejś dennej komedii romantycznej. No ale
przecież Zoe Moretti był prześwietną osobą, z którą mogłam porozmawiać na
wszystkie tematy. Dosłownie. Zaczęło się od mrocznej przeszłości, a skończyło
na nieszczęśliwym życiu miłosnym. Od samego początku Włoszka upierała się, że
Dominik wcale nie jest fajnym facetem i nie powinnam na niego czekać. Jednakże
to ostatnie, wypowiedziane przez nią, zdanie nieco mnie otrzeźwiło. Na moje
policzki wstąpił szkarłatny rumieniec. Poczułam się głupio, że jeszcze
kilkadziesiąt minut temu gadałam potworne, pijackie głupoty do Nikoli. I jakoś
bym się nie zdziwiła, gdyby usłyszała nas połowa (albo nawet większość)
zawodników siedzących razem z nimi w autokarze.
Narzuciłam na
Zoe koc. Noce w moim mieszkaniu nie należały do najcieplejszych. Chwyciłam swój
polarowy szlafrok, szczupłymi palcami otoczyłam butelkę z resztką czerwonego
wina i usiadłam przy kuchennym stole. Obserwowałam granatowe niebo. Wyglądało
na to, że śnieg nie planuje spaść w Rzeszowie przez kolejnych kilka dni. I
dobrze. Gdyby jeszcze tylko ten mróz odpuścił…
Zerknęłam na
wyświetlacz swojego telefonu. Nerwowo zagryzłam dolną wargę, wahając się przez
krótką chwilę. Pragnęłam zadzwonić do Dominika i powiedzieć, że mam już dość
tego bezowocnego czekania. Niestety jego telefon był wyłączony od dnia, kiedy
to poleciał do tych przeklętych Stanów. Był jednak ktoś, kto z chęcią odebrałby
mój telefon, a ja nie byłam przekonana, czy chcę go wykorzystać. Ale sama Zośka
stwierdziła, że z Nikoli fajny koleś. To tego jego ostrzeżenie, bym przypadkiem
nie zrobiła żadnego głupstwa. Jakoś nikt inny do tej pory się o mnie w ten
sposób nie troszczył. Nawet rodzice uznali, że najlepszym sposobem będzie
odesłanie mojej osoby na drugi koniec Polski.
Drżącymi
palcami wybrałam numer, który niedługo będzie zajmować drugie miejsce na liście
szybkiego wybierania. Na pierwszym już przecież umieściłam Zo! W oczekiwaniu na
połączenie wypiłam tą resztkę wina.
- Malwina? –
Jego zaspany głos zdradził, że najpewniej wyrwałam go z drzemki. Przeniosłam
spojrzenie na zegar kuchenny. Dochodziła godzina trzecia. Jakim cudem w ogóle
wysiedziałam w tej kuchni, nie przysypiając ani na chwilę? Och nie. W dorosłym
życiu nic nie jest proste. – Stało się coś? – Zniecierpliwiony głos Nikoli
przywrócił mnie do rzeczywistości. Powróciłam do nerwowego zagryzania wargi.
- Nie, ja
tylko… - urwałam zastanawiając się, co tak właściwie chcę mu powiedzieć. W tle
dało się usłyszeć ciche skrzypnięcie drzwi. Najwidoczniej opuścił swój pokój,
by nie przeszkadzać tego, z kim tam został zakwaterowany.
- Malwa – po
raz pierwszy zdrobnił moje imię! – nie mogę do ciebie przyjechać w tej chwili,
chociaż bardzo bym chciał, więc nie każ mi zgadywać. Dalej jesteś… wstawiona?
Całkiem ładnie
to określił. Uśmiechnęłam się delikatnie, czując przyjemne ciepło rozchodzące
się w okolicach serca.
- Owszem,
jestem. Pewnie dlatego nie będę mieć problemu z powiedzeniem tego, co czuję. –
Zacisnęłam palce na materiale mojego szlafroka. Nikola milczał w oczekiwaniu. –
Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. Nie lubię dzielić się swoimi
uczuciami z innymi. Życie mnie nauczyło, iż lepiej zachować wszystko dla
siebie. Inaczej można się przejechać.
- Nie jestem
taki.
- Nie
przerywaj – mruknęłam czując, że za chwilę ta odwaga mnie opuści. – Jesteś
fajnym facetem i zasługujesz na kogoś, kto nie ma tak mrocznej przeszłości.
Potrzebna tobie dziewczyna z osiągnięciami, a ja jeszcze kilka dni temu
pracowałam na Podpromiu jako sprzątaczka. Nie możemy być razem, więc…
- Malwina,
stop! – Zamilkłam pod wpływem stanowczego tonu. – To nie jest rozmowa na
telefon. Głupoty gadasz, ale o tym chcę powiedzieć tobie osobiście, jak tylko
wrócę. Czy teraz możesz iść już spać?
Pożegnałam się
z Serbem czując, że całkiem nieźle się wkopałam. Poważne rozmowy nigdy nie były
moją mocną stroną.
#Zoe
Kac morderca
wkroczył do mieszkania bez przyzwolenia i powitał mnie ogromnym bólem głowy.
Było mi słabo, miałam mdłości i zastanawiałam się, jaki dziś dzień tygodnia, bo
odnosiłam wrażenie, że piłam nie przez jeden wieczór, a przez kilka.
- Ała –
jęknęłam, masując skronie. Opatuliłam się szczelniej kocem, próbując podnieść
się do pozycji siedzącej. Przy czym „próbując” to dobre słowo. – Malwina?
- No? – jej
głos dobiegał jakby gdzieś z oddali. Trochę to potrwało, nim zebrałam się w
sobie, wstałam i odnalazłam drogę do kuchni, gdzie blondynka siedziała ze
zbolałą miną.
- Nigdy.
Więcej – wycedziłam, opadając ciężko na krzesło. W żołądku mi się coś
przewracało i bynajmniej do przyjemnych to uczucie nie należało. Malwina
niemrawo pokiwała głową. – Co w nas wstąpiło?
Odpowiedziało
mi wzruszenie ramionami. Moja towarzyszka skupiała się raczej na
powstrzymywaniu głowy przed eksplozją, a nie na rozmowie, ja zaś udałam się do
łazienki i nie wychodziłam z niej przez piętnaście minut. Dopiero po tym czasie
wytoczyłam się do przedpokoju, a jedynym moim pragnieniem była woda. Dobrze, ze
Malwina miała zapas.
- Gdy
następnym razem przyjdzie mi do głowy pomysł, żeby się tak urżnąć, powstrzymaj
mnie – poprosiłam. Butelka znalazła swoje zastosowanie również jako zimny
okład, więc trochę ulgi mi sprawiła.
- Okej –
wymamrotała Polka. Wyglądała ciut lepiej niż ja i skutki picia nie były po niej
aż tak widoczne, jak po mnie. Próbowałam rozprostować obolałe kości, ale
spotkało się to z dezaprobatą mojego zmysłu równowagi.
- Ała –
jęknęłam znowu, podnosząc się z podłogi. Malwina posłała mi pokrzepiający
uśmiech. – Pamiętasz coś?
- Trochę –
odparła.
- A ja nic.
Totalne zero – rzuciłam i klasnęłam w dłonie. – Jak bardzo głupie rzeczy
robiłyśmy?
- Dzwonienie
do Nikoli i Jośka znajduje się na liście głupich rzeczy?
- Co?
Streściła mi
trzy po trzy rozmowę z chłopakami, choć tak naprawdę to sama niewiele z niej
pamiętała. Wyzywałam siebie w myślach i jednocześnie dziękowałam Bogu w myślach
za to, że nie powiedziałam Jochenowi czegoś bardziej... wstydliwego.
Nigdy więcej
takiego picia. Serio. Nigdy więcej.
#Malwina
Nie spałam tej
nocy zbyt wiele. Trzy, może cztery godziny? Można powiedzieć, że jedynie pod
tym względem brak pracy jak najbardziej mi służył. Nie musiałam martwić się
godzinami spędzonymi na sprzątaniu Podpromia oraz tym, czy znów ucieknie mi
jedyny autobus do domu. Miło było również porozmawiać z kimś z samego rana.
Chociaż „rozmową” w pełnym tego słowa znaczeniu, to bym tego nie nazwała. Ja
coś tam mruczałam pod nosem, Zośka się załamywała. Właściwie też powinnam wpaść
w panikę. Niepotrzebnie dzwoniłyśmy do Nikoli i Jochena. Rzecz jasna w tamtej
chwili nie myślałyśmy logicznie. Procenty kierowały naszymi myślami. Czy
powinnam mieć do nas jakiekolwiek pretensje? Chyba nie. No, mogłam sobie
przynajmniej darować ten drugi telefon. Nie dość, że obudziłam Nikolę przed
jakimś ważnym meczem, to jeszcze zapowiedział przeprowadzenie poważnej rozmowy.
- Ja to chyba
powinnam się wyprowadzić – mruknęłam, wrzucając do szklanki z wodą tabletkę
aspiryny. Poczekałam aż się rozpuści i postawiłam na stole przed Zoe. Nie byłam
pewna, czy Włoszka pojęła sens moich słów. Obie cierpiałyśmy z powodu kaca,
więc zdolności kojarzenia oraz myślenia były dość mocno uśpione.
- Gdzie ty się
chcesz wyprowadzać? – A jednak zrozumiała. Westchnęłam cicho, ponownie siadając
przy kuchennym stoliku. – Ja wiem, że Rzeszów najpiękniejszym miastem nie jest,
ale gdzie tobie będzie lepiej niż tutaj?
Uśmiechnęłam
się smutno. W tych kilku słowach subtelnie mi przypomniała, iż w rodzinnym
mieście raczej nie mam już czego szukać. W prawdzie Agnieszka pewnie znalazłaby
dla mnie miejsce w swoim mieszkanku, ale nie lubię komuś siedzieć na głowie.
- Nie mam
pracy. Oszczędności też powoli znikają z konta.
Musiałam być
realistką. Jeszcze dwa miesiące bez pensji i wyrzucą mnie z mieszkania, gdyż
nie będę mieć na podstawowe opłaty. Nie mówiąc już o jedzeniu i tak dalej.
Ukryłam twarz w dłoniach, podejmując szybką decyzję. To zabawne, że jednak
byłam w stanie logicznie myśleć.
- Dziękuję, że
przyszłaś – szepnęłam do Zoe.
Kaś - Dziś ja dodaję i przepraszam, że tak późno ale niestety... Zbyt wiele na głowie przed sesją.
Jej,ale Zoe to jest taka urocza :) Może nie zdaje sobie do końca sprawy,ale myślę, że teraz to ona nie wypuści już więcej Niemca ze swoich rąk, i nie tylko :) Jestem też ciekawa,jak potoczy się dalej sytuacji Nikoli i Malwiny... Może to właśnie z nim zamieszka dziewczyna? Oby,bo to na pewno by im pokazało,czy są w stanie ze sobą przebywać dłużej,niż kilka godzin...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zoe ma rację. Malwina powinna zapomnieć o tym całym Dominiku i zacząć myśleć o Nikoli jako o kimś więcej niż tylko kolega:)
OdpowiedzUsuńDominik o Malwinie zapomniał i ma ją gdzieś, ona też powinna zacząć od nowa. Ma szansę na czystą kartę, Nikola to świetny facet. Szkoda tylko, że życie nie jest takie proste...
OdpowiedzUsuńI może teraz będą się tak bawić w kotka i myszkę? Nikola przyjedzie, to Malwina się wyprowadzi i uniknie tej poważnej rozmowy? Mam nadzieję, że jednak nie.
OdpowiedzUsuńA Zoe... Rozczuliła mnie. :)
E tam dziewczyny nie mają racji pijackie pomysł są fajne, chłopaki zapewne to docenią że po pijaku myślą właśnie o nich i do nich wydzwaniają. A że wstyd jest na drugi dzień, cóż taki wstyd to żaden wstyd. Malwa nie powinna się już tym całym Dominikiem przejmować on ją olał w chwili wejścia do samolotu do USA, Zo tęskni za Jochenem i tak ma być :)
OdpowiedzUsuńSesja, nawet mi nie mów, jestem w trakcie :(
Po pijaku pomysły zawsze są zajebiste ;) Malwinę czeka poważna rozmowa z Nikolą. Dla niej będzie to trudna rozmowa, ale może dzięki niej coś wreszcie zrozumie i da Nikoli szansę. Nie powinna już dłużej czekać na tego Dominika, skoro on się nawet do niej nie odzywa. Zoe stęskniła się za Jochenem, on na pewno za nią też ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
no, bardzo szkoda, że Szłepsa właśnie wtedy obok niej nie było, szkoda,
OdpowiedzUsuńnapisałabym, że uwielbiam, ale chyba się powtórze,
Wybaczcie opóźnienie, ale korki były :P
OdpowiedzUsuńCzytać przeczytałam już dawno :D
Z mojej perspektywy pijackie rozmowy nie są złe. ( żeby nie było nie mam w tym doświadczenia )
Szkoda, że Jośka nie było. Wtedy zrobiliby pewne niecenzuralne rzeczy i byłby spokój. Mogłabym normalnie żyć a nie zastanawiać się kiedy to się zdarzy. Mam wrażenie, że to chyba będzie w następnym rozdziale, ale nie jestem pewna. Ciekawa jestem miny Jochena jak usłyszał, że się stęskniła.
Zośka to bardzo mądra kobieta! Niech Malwa bierze Nikusia w każdym tego słowa znaczeniu! Wszyscy są za !
Bardzo mnie cieszy to, że wstawiona Malwina otworzyła się przed Nikolą. Gdyby się nie wstawiła w życiu by mu nie powiedziała. Nie ma racji. Nic nie znaczy to, że sprzątała Podpromie. Co ma bycie sprzątaczką do prawdziwej miłości?
Niech się nie wyprowadza, niech posłucha Zośki, niech pogada z Nikolą i go bierze, niech nie czeka na tego skurkozjada, co nie odpiera telefonu. Co za palant z niego. Ja bym jakoś się w sobie zebrała i to skończyła, bo widać, że to nie ma sensu.
dobrze, że się zintegrowały i mają siebie.
Iśka
Mam nadzieję, że ona się teraz nie wyprowadzi.
OdpowiedzUsuńSesja, jak ja dobrze źnam ten ból. Też trwam aktualnie w tym syfie i to nic przyjemnego.
OdpowiedzUsuńCóż, przynajmniej mam świadomość, co robię i jak się zachowuję po procentach. No niestety, ale takich osób do obdzwonienia nie mam. Żadnych Jośków i żadnych Nikoli.
Malwa, no dajże mu tę szansę, please. Walić Dominika.
Nadrobiłam całe opowiadanie, i jestem zauroczona.
OdpowiedzUsuńNikola jest wspaniały! Jochen? Rozpłynęłam się, naprawdę. Schops jest genialny zawsze.
Oby się nie wyprowadziła w tym momencie, posłucha Zosi, ta przemówi jej do rozumu i wszyscy będziemy zadowoleni.