#Malwina
Z krainy
Morfeusza wyrwał mnie zapach aromatycznej kawy. Niechętnie podniosłam powieki.
Jak to dobrze, że ktoś pomyślał o zasłonięciu rolet. Słońce niechybnie by mnie
oślepiło lub zmusiło do powrotu do sennych marzeń. Przeciągnęłam się pilnując
koszulki, która jak na złość lubiła się zbyt wysoko podwijać. Sapnęłam cicho.
Byłam prawie pewna, że Nikola specjalnie ją dla mnie wybrał. Szkoda, że nie
mógł do tego dorzucić jeszcze spodenek, ale uparcie twierdził, iż wszystkie
zostawił na Podpromiu lub zalegają w koszu na brudy. Jasne. Jakoś trudno mi
było w to uwierzyć. Nie chciałam jednak spać w ubraniach, więc musiałam brać,
co dawał.
Jęknęłam
cicho, kiedy mój żołądek zamruczał głośno na widok jedzenia. Nigdy nie
przypuszczałam nawet, by Nikola był skłonny do tego typu gestów. Właściwie w
ogólnie nie podejrzewałam go o jakiekolwiek umiejętności kulinarne. Kanapki z
Nutellą wyglądały całkiem apetycznie, a kawa pachniała bardzo przyjemnie.
Natychmiast zabrałam się za jedzenie, zupełnie zapominając o tym, co jeszcze
przed sekundą kołatało się po mojej głowie. Byłam tak głodna, że jedną kanapkę
wpakowałam do ust niemal w całości. Nikola zaśmiał się serdecznie, majstrując
coś przy swoim telefonie. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, iż
prawdopodobnie zrobił mi zdjęcie.
- Nikola! –
Krzyknęłam, chociaż nie brzmiało to tak, jak powinno. Serb nie mógł już
powstrzymywać się od wybuchu szczerym śmiechem. – No bałdzo żabawne.
- A żebyś
wiedziała, że bałdzo.
Mimowolnie
przesunęłam spojrzeniem po pomieszczeniu. Zerkając na zegarek o mały włos nie
dostałam palpitacji serca. Trzynasta?! To przecież nie było możliwe. Nie mogło
dziać się naprawdę. Zaklęłam głośno, zrywając się z łóżka. Nie zawracałam już
sobie głowy koszulką. Nikola gwizdnął cicho, a następnie uchylił się przed
lecącą w niego poduszką.
- Miałeś mnie
obudzić! Przez ciebie nie poszłam do pracy, a szef pewnie mnie zwolni. –
Zaczynałam panikować, oddychając przy tym zdecydowanie za szybko. – Nikola,
jeśli stracę tą pracę, to już nie będę miała do czego wracać.
- Spokojnie,
zająłem się tym.
Dlaczego to
stwierdzenie wcale mnie nie ucieszyło? Hm, zapewne dlatego, że zaledwie dwie
minuty później rozdzwonił się mój telefon. Szef był wkurzony. Najpierw wyzwał
mnie od najgorszych, czym niemal doprowadził mnie do płaczu, by wreszcie
oznajmić, iż zostałam zwolniona i nie mam do czego wracać. Według niego lepiej
też było, żebym nie przychodziła na mecze. Ponoć wśród siatkarzy załatwił mi
złą prasę.
- Czym ty się
zająłeś co?! – Nikola spojrzał na mnie pytająco. – Właśnie zostałam zwolniona.
Zadowolony?
- Nie, ja… To
niemożliwe – szepnął Serb. – Rozmawiałem przecież z twoim szefem i kiwał głową
na znak, że możesz się nie pojawiać w pracy.
- Do głowy ci
nie przyszło, że ten idiota nie zna angielskiego? On ledwo posługuje się swoim
ojczystym językiem.
No pięknie.
Piękne chwile, które bym mogła na starość wspominać, właśnie minęły
bezpowrotnie. Nie mogłam się gniewać na Kovacevicia, bo przecież chciał dobrze.
Westchnęłam więc cicho, zajmując się drugą kanapką. Trochę osłody zawsze się
przyda.
#Zoe
Przeciągnęłam
się i ziewnęłam głośno. Okropnie bolały mnie plecy i głowa, na dodatek gdy
otworzyłam oczy, spostrzegłam, że Jochena nie ma i dochodzi południe. Jęknęłam,
zwlekając się z łóżka. Przez chwilę siedziałam na jego brzegu, przecierając
zaspaną twarz, a później wstałam, zrzuciłam pidżamę i w samej bieliźnie
ruszyłam do łazienki. O piętnastej miałam się stawić w szkółce włoskiego, a do
tego czasu pasowało zrobić jeszcze jakiś obiad, żeby Jochen po powrocie z
treningu nie głodował. Tylko że on wrócił dużo szybciej niż przypuszczałam -
właśnie w chwili, kiedy stałam przed lustrem w samych majtkach i staniku,
użerając się z tuszem do rzęs. Widział, że drzwi łazienki są otwarte na oścież
(spodziewałam się, że teraz będę mieć trochę prywatności), więc wpadł do niej i
zatrzymał się gwałtownie, mierząc mnie wzrokiem. Sapnął cicho i zmierzwił sobie
brązowe włosy. Ja zaś nie odrywałam brzucha od krawędzi umywalki i skupiałam
się na spokojnym malowaniu rzęs.
- Co? -
burknęłam niby to obojętnie. Jeśli nie widział drżących dłoni, to pewnie
zdradził mnie rumieniec na twarzy. Niemiec skrzyżował ręce na klatce piersiowej
i uśmiechnął się nerwowo.
- Robisz to
specjalnie?
- Ależ skąd.
Jak możesz mnie w ogóle o takie coś podejrzewać?
Westchnął,
pokręcił głową i podszedł do mnie. Dłonie oparł na umywalce po obu stronach
moich bioder, a brodę na obojczyku, po czym spojrzał w lustro na moją twarz.
Starałam się jakoś spokojnie kontynuować robienie delikatnego makijażu, ale
niespecjalnie mi to wychodziło, co Jochen skomentował śmiechem.
- Gdzie ty
masz zapięcie od tego stanika? – Wytrzeszczyłam oczy, patrząc na niego jak na
idiotę. – No bo z tyłu nie ma... – mruknął, wodząc palcem po moich plecach.
Wstrzymałam oddech i wskazałam na miejsce między piersiami. Uniósł brwi,
przesunął dłonią po mojej talii i przyjrzał się temu. Bardzo... dokładnie.
- Jochen –
jęknęłam, gdy ukąsił mnie w szyję. Oddech miałam nienaturalnie szybki i ciężko
mi było nad sobą panować. - Schöps, mendo społeczna i durny patafianie! Wczoraj
się całować nie chciałeś! Ja się już zaczęłam zastanawiać, czy ty żony już nie
masz... Albo czy gejem czasem nie jesteś! Albo... albo impotentem z fobią przed
zbliżeniem się do kobiety, cholera jasna! – wyrzuciłam z siebie. Parsknął
śmiechem i uszczypnął mnie.
- Nie mam żony
ani dziewczyny, bo bym się do ciebie nie wpraszał. Nie jestem gejem, bo mi się
podobasz. A że nie jestem też impotentem, to się dowiesz dość szybko, jeśli mi
będziesz takie widoki prezentować.
- Grozisz czy
obiecujesz?
Nie
odpowiedział, tylko przygryzł jeszcze płatek mojego ucha, zostawił w spokoju
szelkę od biustonosza, posłał mi swój piękny uśmiech i wyszedł, zostawiając mi
całą analizę swoich słów jako zadanie domowe. I takim oto sposobem zamiast
samotnego, poukładanego życia miałam egzystencję odznaczającą się burdelem na
kółkach w głowie i totalnym zdezorientowaniem.
#Malwina
Głośno
protestowałam za każdym razem kiedy Nikola sugerował, bym pojechała do szefa.
Ponoć rozmawiając z nim mogłam załagodzić sprawę. Och, no pewnie! Problem polegał
na tym, że kiedy już na coś się uprze, to pewnie nic nie jest w stanie
przekonać go do zmiany zdania. Żeby ten dzień stał się jeszcze gorszy,
otrzymałam chyba jeden z najgorszych telefonów w swoim życiu. Zaraz po tym, w
którym po raz pierwszy została zwolniona z pracy.
- O nie, nie,
nie – pokręciłam głową, odrzucając od siebie telefon. Zupełnie tak jakby
parzył. Chociaż… chyba było w tym coś z prawdy. Nikola posłał mi pytające
spojrzenie znad swojej miski z zupą pomidorową. Westchnęłam cicho, ukrywając
twarz w dłoniach. Apetyt mi już nie dopisywał tak samo dobrze, jak przed
chwilą.
- Malwina,
powiesz wreszcie co się stało?
- Moi rodzice
– odburknęłam bez entuzjazmu. No cóż, ta odpowiedź niewiele mówiła Nikoli, więc
musiałam dodać jeszcze: - Państwo Sasal zjawili się w Rzeszowie, siedzą właśnie
pod drzwiami do mojego mieszkania i na całe szczęście nic jeszcze nie wiedzą o
zwolnieniu.
- W takim
razie powinniśmy się zbierać. – Nikola w kilka chwil poderwał się z miejsca,
pozostawiając swoją zupę. Niesamowite! Jeszcze dziesięć minut temu marudził
głośno, jak to potwornie głodny jest. Skoro tak beztrosko zostawiał teraz swój
obiad, to po co w ogóle mnie prosił o jego przygotowanie?! Przekonałam się już
przecież, że sam potrafi sobie radzić w kuchni.
Zabawne.
Zaczynam czepiać się szczegółów. Ale to wszystko na tle nerwowym! To tylko
kwestia czasu, nim mój ojciec się o wszystkim dowie. Powinni mnie przecież
uprzedzić, że zamierzają przyjechać do Rzeszowa. Myślałam, że oboje zajęci są
swoją pracą. Jak widać nieco się pomyliłam wierząc, iż uwierzą mi na słowo i
nie zechcą mnie kontrolować. Musiałam wymyślić również jakąś oryginalną
wymówkę. Ojciec miał dość konserwatywne poglądy. Jeśli powiem, że nocowałam u
kolegi, bo tak mi się podobało – nie uwierzy. Przez całą drogę myślałam więc
nad tym, co może uznać za wiarygodne. Właściwie…
- Nikola, nie
możesz tam ze mną iść – oznajmiłam siatkarzowi, kiedy zaparkował samochód przed
moim blokiem. To cud, że w ogóle znalazł wolne miejsce.
- Przeze mnie
wpakowałaś się w kłopoty i mam zamiar tobie pomóc.
- Nie przez
ciebie – niemal krzyknęłam, otwierając drzwi oraz wpuszczając do środka chłodne
powietrze. – Sama się to wrobiłam. Muszę to jakoś odkręcić.
- Dlatego
właśnie pójdę razem z tobą.
- Nie dasz
sobie spokoju?
- Nie.
Czego mogłam
się spodziewać po tym przeklętym Serbie? Uparł się, że będzie moim wspaniałym
przyjacielem. Jak na razie nie zapowiadało się zbyt różowo. Poza tym Nikola
miał właśnie poznać moich rodziców! Dopiero wspinając się po schodach
stwierdziłam, że to chyba nie jest taki głupi pomysł. Mój ojciec był kiedyś
zawodowym trenerem piłki nożnej. Lubi sportowców. W prawdzie z siatkarzami nie
miał zbyt wiele do czynienia, ale co za różnica? Sport jak każdy inny. Prawda?
No oczywiście, że tak.
Próbowałam się
pocieszać. To zabawne, ale obecność Nikoli dodawała mi pewności siebie.
- Malwa! –
Rozległo się na korytarzu, a po chwili mała istotka przytulała się do mojego
brzucha. Zaśmiałam się cicho, biorąc na ręce młodszą siostrę. Zmieniła się. Nie
była już wcale taka mała i drobna. Blond włoski miały nieco inną barwę.
Ciemniejszą.
- Cześć Kaja.
– Dałam siostrze prztyczka w nos. – Dlaczego mi się tak przyglądasz?
- Bo coś jest
z tobą nie tak – bystra z niej istotka. Dotknęła teraz moich włosów. No cóż,
one też były ciemniejsze. – A to kto?
Zerknęłam na
Nikolę. Jego usta ułożyły się w szeroki uśmiech. Sam się przedstawił. Podszedł
również do moich rodziców, którzy nie wyglądali zadowoleni obecnością jakiegoś
obcego faceta w moim życiu. Co z tego, że był przesympatyczny? Najlepiej
przecież oceniać powierzchownie.
#Zoe
Smutki poszły
w daleką cholerę, z czego byłam bardzo zadowolona. Goiły się rany nie tylko na
nadgarstku, ale też na duszy. Chyba w dużym stopniu była to zasługa piosenki
jakiegoś polskiego zespołu, którego nazwy nie mogłam zapamiętać. Pokazał mi ją
Ignaczak, który wpadł do nas przed treningiem i cały czas rzucał kawałami na
prawo i lewo. Nauczył mnie słów i mimo że sprawiało mi to dość duże problemy,
śpiewałam ją sobie prawie cały czas: sprzątając mieszkanie, robiąc zakupy i
przygotowując kolację.
- Ja
namaluję dżen twoją ręką! Na żemi pojawi się czud – zanuciłam, kołysząc
okręcając się wokół własnej osi. Usłyszałam trzask drzwi wejściowych i
uśmiechnęłam się na myśl o tym, że Niemiec wrócił z treningu. – Dotykem kololuję
na nebieszko, żameni się... Jochen?
Z miną zbitego
psa walnął się na kanapę i skrzyżował ręce na twarzy, zasłaniając się
mięśniami. Przydreptałam do niego, wytarłam ręce w ścierkę, odłożyłam ją na
półkę i kucnęłam obok Niemca. Przeczekałam bogatą wiązankę polskich,
niemieckich i rosyjskich przekleństw, po czym zapytałam, co się stało.
Odciągnęłam jego ręce od twarzy i natychmiast zielone oczy Jochen utkwił w
moich tęczówkach. Ponowiłam pytanie, czule odgarniając mu włosy z czoła i
uśmiechając się pokrzepiająco. Zmarszczył brwi. Widać było wyraźnie, że jest
zmęczony. Bardzo zmęczony.
- Co ty
robisz? – spytał.
- Dobry humor
mam – odparłam. – Tobie też przywrócę. Mów.
Westchnął,
wywracając teatralnie oczami.
- Zo, ale to
nic takiego – powiedział. Prychnęłam wściekle. Chyba zrozumiał, że mu nie
odpuszczę. – Nie idzie mi. – Posłałam mu pytające spojrzenie na znak, że nie
rozumiem. – Zawalam wszystko, nie potrafię grać równo przez cały mecz, a na
treningach to już mi ten pieprzony bark wymięka. Masz pojęcie, jak kurewsko
boli?
Nagle mi się
go zrobiło okropnie szkoda. Wahałam się zaledwie parę krótkich sekund, po czym
kazałam mu zdjąć koszulkę i położyć się na brzuchu. Z łazienki przyniosłam
olejki do masażu i zarumieniłam się, widząc, jak tęczówki Jochena podążają za
mną z zaciekawieniem. Delikatnie usiadłam okrakiem na dolnej części pleców
siatkarze, ale ciężar ciała starałam się oprzeć na kolanach. Dotknęłam
naprężonych mięśni Schöpsa.
- Rozluźnij
się – powiedziałam cicho i mimowolnie zaczęłam nucić tą piosenkę, która nadal
mi chodziła po głowie. – Przecież cię nie zgwałcę – powiedziałam i
zachichotałam.
- No ja nie
znam twoich planów – odparł jakby sennym głosem. – Znasz się na tym?
- Na
gwałceniu?
- Nie, na
masażu.
Potaknęłam,
rozprowadzając pachnący olejek po barkach Jochena. Odprężył się i zamruczał
cicho.
- Moja mama
jest masażystką – powiedziałam, kciukami mocniej dociskając miejsca poniżej
szyi Niemca. – Coś tam mnie nauczyła.
Oplótł rękami
poduszkę, oparł na niej głowę i całkowicie oddał się zabiegowi (jeśli można tak
nazwać to, co robiłam). Pochyliłam się i musnęłam oddechem jego szyję. Wyznał
jeszcze, że lubi, gdy śpiewam coś po polsku, że w ogóle mam ładny głos i że
chyba zostanę jego prywatną masażystką, a później całkowicie odprężony
westchnął głośno.
- Zo –
wymruczał w poduszkę. Odniosłam wrażenie, że zaraz zaśnie. – Dobrze mi robisz.
Myślę, że
każda normalna osoba miałaby na moim miejscu skojarzenia.
Kaś - wybaczcie za poślizg, ale ja nie mam czasu ostatnio bo koniec semestru się zbliża i projekty wypada zrobić. Bluśka natomiast ma problemy techniczne. Także mam nadzieję, że rozumiecie :)
Nie wiem czemu,ale jakoś bliższy mi wątek Zoe i Jochena. Zastanawia mnie ciągle,jak długo jeszcze wytrzymają kuszeni przez siebie nawzajem. Chociaż to może raczej ile Niemiec wytrzyma,bo zadanie ma niełatwe :) Niełatwo ma też Malwina,bo zapoznanie Nikoli z rodzicami może być całkiem zabawne :)) A co najważniejsze, nie jest przecież jej chłopakiem. Uroczy jest Serb,kiedy próbuje jej pomóc,ale nie za bardzo mu to wychodzi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Uwielbiam to opowiadanie:) Nikola no musiał się wprosić, nie było innej opcji;D Zoe oj kusi Jochena, kusi ale ten na razie nic sobie z tego nie robi. Jestem ciekawa jak długo jeszcze wytrzyma nasz ulubiony Niemiec;)
OdpowiedzUsuńAle mi zrobiłyście smaka na Nutellę :P Co z Jochena za facet, że oparł się urokowi Zo w samej bieliźnie ?
OdpowiedzUsuńWyczuwam jeszcze większe kłopoty po bliższym starciu Nikoli z rodzicami Malwiny, no chyba że Kaja przełamie lody. Niby i Malwiny i Serba nic wielkiego się nie dzieje ale strasznie podoba mi się ich relacja. Za to u Zo i Jochena aż wrze, prowokuje go, a on jak widać nie jest jej dłużny. Jestem strasznie ciekawa jak oni długo jeszcze wytrzymają tą grę w którą sami się przecież wciągnęli
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam to opowiadanie! *-* Prowokująca Zo&prowokowany Jochen, mieszanka wybuchowa, czekam aż Niemiec nie wytrzyma. Hmm, ale jak rodzice Malwiny mogą nie polubić Nikoli? No jak?! I jak mógł ją zwolnić? Idioci, idioci wszędzie..
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnego ;)
jestem, jestem *.*
OdpowiedzUsuńbałdzo <3 lubię Malwę głodomorka :D i kombinacje Nikoli xd i ta koszulkę, żeby Niki mógł się ponapalać xd
a ten szef to jakiś tłumok o.
Żeby się z Nikolą nie dogadać?! Rozumiem, że facet, ale bez przesady.
grozisz czy obiecujesz? *.* odkąd to przeczytałam - czyli jakoś przy obiedzie po 13. - odtwarzam to we głowie. I te teksty Zośki <3 Geniusz *.* Zo miała nz tym rację. Jeśli jeszcze się do niej nie dobrał to coś z nim nie tak. Mam nadzieję, że udowodni jej, że wszystko z nim w porządku w co nie wątpię. * zaciera ręce* chociaż wyznał, że mu się podoba. W sumie o tym mogłabym pisac epopeje, ale tego nie zrobię. Nie będę się błaźnić. :P
Rodzice wiedzieli kiedy wpaść. Tak jest zawsze -.-
ja tam myślę, że się dogadają. Nikusia nie da się nie lubić nawet jeśli jest się ojcem Malwiny xd mam nadzieję, że jednak ten szef się opamięta. No bo przecież panna Sasal nic tu nie zawiniła.
Muszę się ogarnąć, bo zaraz mi epopeja wyjdzie, ale trudno. Czasem trzeba.
Zośka jest taka świetna z ta piosenką. Przez nią mnie tez na nią dziś naszło.
Iśka nie lubi smutnego Jochena. Iśce też jest smutno jeśli jemu jest smutno.
Dobrze, że ma Zo z masażami *.* *devil smile*
Rozwijający tekst o gwałceniu :P
skojarzenia rządzą <3
kocham to<3
Iśka
Uwielbiam to, wiecie? *__*
OdpowiedzUsuńNo jak można było Malwinę zwolnić, no jak? Przecież miała wytłumaczenie, a że z szefunia taki poliglota jak z koziej dupy trąba to już wyłącznie jego problem. Najważniejsze, że Nikola chciał dobrze.
Może tak zatrudnią Zo jako masażystkę? Idealnie się nadaje do takiej roboty.
Jocheeeeeeeen <3
Dlaczego tu jest tyle jedzenia, a jestem tak głodna? A w ogóle to milutko tu jest.
OdpowiedzUsuńOj to się teraz Malwinie zapewne dostanie. Jej rodzice wściekną się na wieść, że została zwolniona. Nikola owszem chciał dobrze, zrobić rozmawiając z jej szefem, ale skąd mógł wiedzieć, że on nie zna angielskiego. Jednak mimo wszystko może Malwina powinna pójść i porozmawiać z szefem, aby wyjaśnić.
OdpowiedzUsuńJochen już długo nie wytrzyma w swoim postanowieniu. Tym bardzie kiedy Zoe będzie chodzi po mieszkaniu w samej bieliźnie. Ona go prowokuje, ale nie robi tego celowo ;)
Pozdrawiam:*