#Zoe
- Mhm...
Malwina? - zaczęłam, zwracając tym uwagę mojej towarzyszki. - Mogę cię o coś
zapytać?
Siedziałyśmy
przy stoliku w Wytwórni, sącząc drinki. Impreza powoli się rozkręcała i
za parę minut też miałyśmy ruszyć w tłum. Chociaż tak szczerze to ja nie miałam
ochoty podnosić tyłka.
- Jasne, pytaj
śmiało.
- Dlaczego
właściwie ty tak uciekasz przed Nikolą? Przecież miły jest - powiedziałam,
bawiąc się moją niebieską bransoletką. Malwina westchnęła i zamyśliła się na
chwilę.
- To trochę...
Skomplikowane. Bo widzisz, Nikola chyba liczy na coś więcej, a ja już kogoś
mam.
- Masz? -
zdziwiłam się. - Nie wspominałaś mi o tym w czasie farbowania. A byłaś wtedy
tak zestresowana, że dużo mówiłaś - dodałam, po czym ugryzłam się w język.
Zabrzmiało to trochę dziwnie, a na twarzy Malwiny pojawił się grymas
niezadowolenia.
- Kiedy jestem
zdenerwowana, to tak bywa. Raczej nie chwalę się wszystkim dookoła, że kogoś
mam - rzuciła i skupiła się ma drinku. Zagryzłam wargę i przeprosiłam
dziewczynę, mówiąc, że nie chciałam być wścibska. - Nie jesteś - odparła,
przywołując na twarz uśmiech. - To normalne, że ludzie zadają pytania.
- No tak -
westchnęłam, obracając szklankę w dłoniach. - To zmieńmy temat. Tak jakby pytania
nie było.
- Chętnie. -
Zamyśliła się znów, spoglądając na mnie. - Co ciebie łączy z tym Jochenem czy
jak mu tam?
- Uhm... -
mruknęłam, próbując zakryć włosami rumieniec i zastanawiając się, czy Malwina
go dostrzegła. - Tak, Jochen mu jest. Ale nazwisko ma jeszcze dziwniejsze. I
mnie z nim nic nie łączy - zadeklarowałam stanowczo.
- Dziwne
nazwisko? - Malwina ściągnęła brwi, zapewne usiłując sobie coś przypomnieć. W
końcu klasnęła w dłonie i parsknęła śmiechem. - Jochen Schweppes! No przecież!
I jakoś trudno mi w to uwierzyć, że was nic nie łączy, ale nie wnikam.
Wzruszyłam
ramionami i mruknęłam pod nosem, że nie musi wierzyć, czego i tak pewnie nie
usłyszała. Oznajmiła za to, że czas zacząć zabawę, i wstała. Wskazałam wymownie
na niedokończonego drinka.
- Zaraz do
ciebie dołączę - zapewniłam, podczas gdy tak naprawdę nie miałam na to ochoty.
Dopiero po piętnastu minutach, kiedy już miałam dość faceta, który się do mnie
dosiadł, wyruszyłam na podbój klubu. Teoretycznie.
Przecisnęłam
się przez tłum, żeby dotrzeć do łazienki, po czym krzyknęłam.
- Malwina!
Leżała w kącie
nieruchomo, a jej twarz była dziwnie blada. Przykucnęłam obok i potrząsnęłam
nią za ramiona.
- Malwina,
słyszysz mnie?
Niemrawo
podniosła powieki i spojrzała na mnie mętnym wzrokiem, mrucząc coś o tym, żebym
zadzwoniła po kogoś. Wyjęłam telefon z kieszeni spodni i wybrałam numer do
„Schweppesa”.
- Jochen? -
zaczęłam drżącym głosem. - Mógłbyś przyjechać po nas do Wytwórni?
Malwina... Malwinie coś się stało.
W słuchawce na
chwilę zapadła cisza. Słyszałam jedynie głosy klubowych kolegów Niemca.
- Zo...
Wypiłem dwa piwa - powiedział. - Co jest grane?
Jęknęłam i
osunęłam się po ścianie na podłogę. Oczy Malwiny podążały w ślad za mną.
- Nic. Trudno.
Cześć.
- Zo? Czekaj!
Nikola nie pił. Będziemy za piętnaście minut.
#Malwina
To takie
cudowne uczucie, móc znów stracić kontakt z rzeczywistością. Co dobrego jest
dla nas w tym prawdziwym, realnym życiu? Ma ono przecież szare barwy, trzeba
przejmować się wieloma sprawami, które w jednej chwili znikają po zażyciu
magicznej pigułki. Wpadając na dilera nie przypuszczałam nawet, że mogę
zaryzykować własnym życiem. Powinna mnie przecież zaalarmować zdecydowanie za
niska cena. Nikt przecież by nie sprzedawał dobrego towaru zaledwie za dychę.
Nie pamiętałam
jakim cudem dotarłam do łazienki. Całkiem możliwe, że kiedy osuwałam się na
podłogę, uderzyłam głową o umywalkę. Ocknęłam się w chwili, kiedy dotarł do
mnie głos Zoe. A może to nie była ona? Z wielkim trudem wydobyłam z siebie
głos. Brzmiał on zupełnie inaczej. Był chrapliwy, a do tego strasznie cichy.
Nie miałam pewności, czy dziewczyna usłyszała moją prośbę. Postanowiłam się
wziąć w garść. Działanie tabletki w dalszym ciągu było silne, ale rzeczywistość
wręcz dobijała się do mojej podświadomości.
- Malwina, nie
ruszaj się – dotarł do mnie głos Zoe. Nie posłuchałam. Wsparłam się na
umywalce, a następnie powoli wstałam z zimnej posadzki. Świat posiadający tak
wiele barw zaczął wirować. Włoszka krzyknęła, kiedy o mały włos ponownie nie
wylądowałam na podłodze. Tym razem z całą pewnością rozcięłabym sobie głowę. Na
szczęście do łazienki wparował jakiś mężczyzna i chwycił mnie w pasie. Był
silny, ładnie pachniał, do tego mówił po angielsku ze śmiesznym akcentem.
Prawdopodobnie zwracał się teraz do Zoe. Zerknęłam na nią. Stała wtulona w równie
dobrze zbudowanego oraz wysokiego faceta. Musiałam włączyć trzeźwe myślenie. W
prawdzie kosztowało mnie to mnóstwo wysiłku, ale połączyłam ze sobą fakty.
- Och,
zadzwoniłaś po Jośka Szłepsa! – Zaśmiałam się serdecznie, próbując ponownie
stanąć na równe nogi. Niestety ten drugi trzymał mnie mocno. Zaraz, jak mu
było… - Nikola! Przyjechałeś po mnie?
- Malwa, co
wzięłaś? – Szepnął mi na ucho. Chciałam się odsunąć, ale był zdecydowanie za
silny. – Jeśli mi nie powiesz, to zawiozę cię do szpitala albo na policję.
- Nie zrobisz
tego!
- A chcesz się
przekonać?
Zaniosłam się
szlochem. Sama dokładnie nie wiedziałam, co wzięłam. Uczepiłam się kurczowo
kurtki Nikoli i zaczęłam błagać. Nic innego mi przecież nie pozostało. Gdybym
wylądowała w szpitalu lub na komisariacie, rodzice natychmiast by się o tym
dowiedzieli. Bezpowrotnie utraciłabym ich zaufanie. Nie pozwoliliby mi wrócić
do rodzinnego domu. A to była przecież tylko chwila słabości. Chciałam sobie
przypomnieć jak to jest, kiedy nie trzeba się niczym przejmować. Efekt był
odwrotny od zamierzonego.
Kolejne luki w
pamięci sprawiły, że nie potrafiłam sobie przypomnieć, jakim cudem znalazłam
się w domu Nikoli. Ściślej ujmując, w jego łóżku. Serb siedział obok, z twarzą
ukrytą w wielkich dłoniach. Moja głowa pulsowała z bólu. Zaklęłam cicho,
próbując przesunąć się w jego stronę.
- Przepraszam
– szepnęłam dobrze wiedząc, że to przecież niczego nie załatwi. Nikola
westchnął głęboko, patrząc na mnie z wyrzutem. – Ja tylko…
- Mogłaś się
zabić. Przez ostatnie dwie godziny ze sto razy próbowałem wybrać numer
alarmowy.
- Ale tego nie
zrobiłeś, dziękuję.
- Mam gdzieś
twoje przeprosiny – mruknął, podrywając się z miejsca. Jęknęłam cicho. Nie
chciałam stracić dobrego przyjaciela. Tylko na niego i Zoe mogłam liczyć w
Rzeszowie. – Malwina, ja się o ciebie bałem, nie rozumiesz? Zastanawiałem się
co zrobię, jeśli nie odzyskasz przytomności. Nie chciałem dopuszczać nawet
myśli, że ty…
Jakimś cudem
znalazłam w sobie siłę, by również wstać z łóżka. Podeszłam do Nikoli kręcącego
się po sypialni. Nie przypuszczałam nawet, iż tak szybko można się do kogoś
przywiązać. Próbowałam sobie wyobrazić, co musiał czuć. Wtuliłam się w niego.
Sam fakt, że mnie nie odepchnął był już dobrym znakiem.
#Zoe
A co by się
stało, gdybym poszła za nią? Gdybym nie została przy stoliku, tylko od razu
dołączyła do imprezowiczów? Czy będąc z Malwiną, zapobiegłabym tym przykrym
zdarzeniom? Może bym jej wtedy nie znalazła ledwo przytomnej w łazience? Może
impreza by była udana dla nas obu?
Tyle pytań i
zero odpowiedzi. A przecież odpowiedź powinna być. Miała przyjść do głowy wraz
z zakupionym w delikatesach winem, które sączyłam od godziny. Nie przychodziła.
- Zoszka? –
Jochen stanął w drzwiach ubrany tylko od pasa w dół, zmierzwił włosy i przetarł
zaspane oczy.
- Nie wychodzi
ci naśladowanie Ignaczaka – uznałam, wpatrując się w lampkę z trunkiem.
- Siedzisz
sama w kuchni o czwartej nad ranem, chlając wino. Zaczynam się martwić.
- Więc
przestań.
Prychnął,
wywracając oczami. Podszedł, przysunął sobie krzesełko i usiadł na nim, po czym
bez trudno przetransportował mnie na swoje kolana. Wyjął kieliszek z moich rąk,
wypił to, co w nim zostało, i odstawiwszy go na stół, chwycił mnie za
nadgarstek. Nowych nacięć nie było, więc westchnął z ulgą i zaczął wodzić
palcem po starych szramach.
- Dziękuję –
powiedział w końcu i przytulił mnie mocno.
- Za co?
- Za to, że
nie zrobiłaś głupstw – mruknął, bawiąc się moimi włosami. Zagryzłam policzki od
środka i oparłam głową na jego obojczyku.
- Chcesz się
odwdzięczyć?
- Jak?
Wstrzymałam
oddech i wyrzuciłam to z siebie nerwowo.
- Pocałuj
mnie.
Moja i jego
klatka piersiowa unosiły się zgodnie w szybkim tempie. Jochen nie poruszył się
– jedynie jego palce zaczęły kreślić kółka na moich plecach. Dopiero po chwili
przygryzł powoli płatek mojego ucha, wilgotnymi wargami przejechał od szyi w
stronę obojczyka i podczas gdy ja drżałam z niecierpliwości, wiercąc się na
jego kolanach, on przeniósł usta bardzo, bardzo blisko moich, przygryzł moją
wargę i ze zniewalającym uśmiechem stwierdził, że nie może.
- Co? –
sapnęłam, mrugając oczami. Zaśmiał się na widok mojej zbolałej miny. –
Dlaczego?
Jego twarz w
dalszym ciągu znajdowała się przy mojej, a ciepły oddech owiewający mi policzki
powodował, że miałam ochotę zacząć krzyczeć. Zwilżyłam wargi i głośno
przełknęłam ślinę, próbując doszukać się przyczyny w zielonych oczach Niemca.
- Dlaczego? –
powtórzyłam.
- Bo mam
zamiar dotrzymać obietnicy – powiedział. Wstał, podnosząc mnie za sobą, i
wyszedł z kuchni. Wydawało mi się, że słyszę jego cichy śmiech.
#Malwina
Siedzieliśmy
przy kuchennym stole, pogrążeni w zupełnej ciszy. Ja nerwowo dłubałam widelcem
w swojej sałatce. Nikola natomiast skrzyżował ręce na klatce piersiowej i
bacznie mi się przyglądał. Czując na sobie to badawcze spojrzenie czułam, że na
policzki wstępuje czerwony rumieniec. Tak, to była jedna z tych niezwykłych
chwil, kiedy można było doświadczyć tego zjawiska. Na ogół męski urok na mnie
nie działał, a do tego zazwyczaj było mi wszystko jedno. Cóż, jak widać nie tym
razem, więc znów musiałam się wstydzić tego, co czuję.
- Gdzie jest
twój ukochany? – Zapytał chłodnym tonem Nikola, przerywając dwudziestominutową
ciszę. Niepewnie podniosłam głowę, odkładając widelec. Po wydarzeniach tego
wieczora zdecydowanie nie miałam ochoty na jedzenie. Ani rozmowę, na tak
poważne tematy, które dotyczyły mojego osobistego życia. Powiedziałam mu
przecież tyle, ile chciałam. Nie powinien oczekiwać niczego więcej. Nerwowo
przygryzłam wargę. A może jednak? Przecież wyciągnął mnie z tego klubu i nie
zadzwonił na pogotowie lub policję.
- Wyjechał na
rok do Stanów – odpowiedziałam cicho. – Dostał z uczelni stypendium, które mu
to umożliwiło.
- Jesteś z
niego dumna – stwierdził Serb, uśmiechając się przy tym ironicznie. Westchnęłam
cicho. dobrze wiedziałam, że w tej chwili osądza nie tylko mnie, ale również
Dominika. – Nie rozumiem jednak, dlaczego czekasz?
- Ponoć warto
czekać na prawdziwą i jedyną miłość.
Nikola
zamyślił się na krótką chwilę, by wreszcie skinąć głową. Zdawało mi się, że
usłyszałam: Dlatego ja poczekam na ciebie,
ale głowa pulsowała z bólu – równie dobrze mogły to być omamy. Pokręciłam z
niezadowoleniem głową. Jak mogłam być taka głupia? Niepotrzebnie w ogóle
ryzykowałam. To miała być chwila przyjemności, a przecież od kilku miesięcy
byłam czysta. Wszystko przekreśliłam.
- Czy masz
jakiś kontakt z tym Dominikiem? Ostatnio spędzamy ze sobą całkiem sporo czasu i
nie zauważyłem, byście razem rozmawiali.
Zabolało. Podniosłam
się z krzesła mając nadzieję, że tym razem nie stracę równowagi. Wykręciłam się
potwornym zmęczeniem. Zerknęłam na zegarek. Dochodziła godzina piąta nad ranem.
Oboje potrzebowaliśmy snu. O dziewiątej powinnam stawić się w pracy. Miałam
nadzieję, iż dojdę do jako-takiego stanu. Mogłam przecież nieco się poobijać. Najważniejsze
jednak, by pojawić się punktualnie.
- Malwina,
wybacz. Nie powinienem był o to pytać.
- Daj spokój.
To normalne, że po odegraniu roli superbohatera czujesz, iż coś ci się należy.
– Odwróciłam się w stronę siatkarza. Ponownie musiałam zadzierać głowę, by
spojrzeć mu prosto w oczy. – Masz rację, Dominik nie odzywa się do mnie od dnia
wyjazdu. Pewnie ma ku temu powód, a ja staram się go zrozumieć. Jeśli kogoś
kochasz, nie potrzebujesz żadnych wyjaśnień.
- Nie
potrzebuję ich i niczego od ciebie nie oczekuję. – Podszedł kilka kroków
bliżej. – Chcę tylko, byś wreszcie mi zaufała.
- Musisz dać
mi trochę czasu.
- Ile
tylko potrzebujesz. – Obiecał, ponownie mnie do siebie przyciągając. Utonęłam w
jego silnych ramionach. – Będę czekać…
kurwa! za przeproszeniem... jakie to jest zajebiste! znów za przeproszeniem
OdpowiedzUsuńzastanawiam się co mogę napisać , na pewno to, że Zo jest świetną przyjaciółką, Malwina jest nieodpowiedzialna i lekkomyślna, szkoda mi Nikoli bo widać, że Malwa jest mu bardzo bliska a ona nie daje mu się zbliżyć, a Jochen to.... to głupi jest bo nie pocałował Zo.
OdpowiedzUsuń3 wpisy do tyłu musiałam nadrabiać. Już wiem dlaczego bo mądra tak jestem ze się do zakładki informowani nie wpisałam i dostawałam tylko powiadomienia do Kaś. Nie ważne zaraz się tam wpiszę i problem zniknie :P Skomentuje wszystko na raz. Nikola i jego reakcja na zmianę koloru włosów Malwiny :))) Faceci bądź co bądź sa bardzo przywiązani do koloru włosów swojej wybranki, przekonałam się na własnej skórze o tym haha :P Zo sama nie wiem co chciała osiągnąć tą prośbą by Jochen ją pocałował, raczej wątpię ze złamanie ich zasady. Chyba miała swoja chwile słabości, jednak Niemiec ją przechytrzył. Na miejscu Malwy przestałabym wieżyc w miłość Dominika bo on raczej już o niej nie myśli, a ona zamiast coś zrobić łudzi się że jak wróci to wszystko będzie tak jak dawniej.Wybaczcie że tak chaotycznie ale ostatnio jakoś pisanie komentarzy mi nie idzie
OdpowiedzUsuńKurczę, podziwiam Jochena. Ja nie wiem,czy sama bym wytrzymała na jego miejscu, mając przed sobą piękną kobietę (mówię tutaj o Niemcu :D ). Nie mniej jednak, Zoe sama powinna chwycić go za kołnierz, i... no właśnie przecież to on miał nie łamać obietnicy,nie ona :) Coś mi się wydaje, że chłopak Malwiny już dawno o niej zapomniał... Najważniejsze jednak, że Nikola poczeka, bo wie, że warto. Szkoda, że dziewczyna tego nie zauważa,ale z czasem dostrzeże, że jej prawdziwa miłość nie jest w USA, tylko w Polsce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jeju no cholera, zajebiste!
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć xd
co ta Malwina wyprawia... jakaś taka nieodpowiedzialna jest.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Zo wpadła na pomysł napisania do Niemca i, że Nikuś nie pił :P Przeczuwał coś chyba
Chce takiego Nikole. Bezapelacyjnie.
szkoda, że Jochen jej nie uległ. Już bliżej niż dalej do tego. ja to czuje. Wiecznie przecież opierać się jej nie będzie.
Dominik to palant! Jak można nie odzywać się do własnej dziewczyny?
chce takiego Nikole. Chce.
iśka
Nikola jest taki cudowny.
OdpowiedzUsuńMalwina długo wytrzymywała bez używek, aż w końcu dobra passa się skończyła... W sumie to ją trochę rozumiem.
Dobrze, że Zoe interweniowała...
Jak to dobrze,że Zoe była przy Malwinie bo..., tak jak Nikola nawet wolę nie myślec co by się stało... Malwina powinna zapomniec o tym chłopaku bo nie jest warty jej czekania,zwłaszcza gdy może ułożyc sobie życie na nowo.
OdpowiedzUsuńDobrze, że to Zoe ją znalazła, a nie ktoś inny. Nie wiadomo co wtedy by się stało. Nikola naprawdę się martwi o Malwinę i chyba ją kocha. Jej też na nim zależy, ale nie potrafi zapomnieć o Dominiku, który ani myśli się do niej odezwać.
OdpowiedzUsuńHmm myślałam, że Jochen nie dotrzyma swojego postanowienia, ale chyba jednak mu się uda.
Pozdrawiam:*
I właśnie dlatego wszelkie dyskoteki omijam szerokim łukiem, tak jak i wszelkich dilerów. Zo, dzięki Bogu, że byłaś w pobliżu!
OdpowiedzUsuńMalwa, no nie daj się prosić, Nikola jest taaaaki kochany.
Jochen Schweppes :DD <3
OdpowiedzUsuńZoe uratowała Malwinę. A później Nikola się nią zaopiekował co było mega urocze. Jochen coś sobie pogrywa z Zoe. W sumie.. sama chciała to niech się teraz pomęczy :D
Nikola jest cudny.
OdpowiedzUsuńMalwina trochę mniej.
A tak na serio , to wszyscy są świetni ;)
Sytuacja na imprezie trochę mnie przeraziła , aczkolwiek gdy dowiedziałam się , że Zo byłą w pobliżu to mi ulżyło ;)
http://nieuchwytna-perwersja.blogspot.com/
Nie no!!~Facet nie odzywa się pewnie od kilku miesięcy, a ona czeka jak ta głupia. Nie!Nie jak ta głupia! Ona jest głupia!
OdpowiedzUsuń