9 maja 2013

9 - to jest tak jakbyś była moim odbiciem



#Zoe
- Mhm... Malwina? - zaczęłam, zwracając tym uwagę mojej towarzyszki. - Mogę cię o coś zapytać?
Siedziałyśmy przy stoliku w Wytwórni, sącząc drinki. Impreza powoli się rozkręcała i za parę minut też miałyśmy ruszyć w tłum. Chociaż tak szczerze to ja nie miałam ochoty podnosić tyłka.
- Jasne, pytaj śmiało.
- Dlaczego właściwie ty tak uciekasz przed Nikolą? Przecież miły jest - powiedziałam, bawiąc się moją niebieską bransoletką. Malwina westchnęła i zamyśliła się na chwilę.
- To trochę... Skomplikowane. Bo widzisz, Nikola chyba liczy na coś więcej, a ja już kogoś mam.
- Masz? - zdziwiłam się. - Nie wspominałaś mi o tym w czasie farbowania. A byłaś wtedy tak zestresowana, że dużo mówiłaś - dodałam, po czym ugryzłam się w język. Zabrzmiało to trochę dziwnie, a na twarzy Malwiny pojawił się grymas niezadowolenia.
- Kiedy jestem zdenerwowana, to tak bywa. Raczej nie chwalę się wszystkim dookoła, że kogoś mam - rzuciła i skupiła się ma drinku. Zagryzłam wargę i przeprosiłam dziewczynę, mówiąc, że nie chciałam być wścibska. - Nie jesteś - odparła, przywołując na twarz uśmiech. - To normalne, że ludzie zadają pytania.
- No tak - westchnęłam, obracając szklankę w dłoniach. - To zmieńmy temat. Tak jakby pytania nie było.
- Chętnie. - Zamyśliła się znów, spoglądając na mnie. - Co ciebie łączy z tym Jochenem czy jak mu tam?
- Uhm... - mruknęłam, próbując zakryć włosami rumieniec i zastanawiając się, czy Malwina go dostrzegła. - Tak, Jochen mu jest. Ale nazwisko ma jeszcze dziwniejsze. I mnie z nim nic nie łączy - zadeklarowałam stanowczo.
- Dziwne nazwisko? - Malwina ściągnęła brwi, zapewne usiłując sobie coś przypomnieć. W końcu klasnęła w dłonie i parsknęła śmiechem. - Jochen Schweppes! No przecież! I jakoś trudno mi w to uwierzyć, że was nic nie łączy, ale nie wnikam.
Wzruszyłam ramionami i mruknęłam pod nosem, że nie musi wierzyć, czego i tak pewnie nie usłyszała. Oznajmiła za to, że czas zacząć zabawę, i wstała. Wskazałam wymownie na niedokończonego drinka.
- Zaraz do ciebie dołączę - zapewniłam, podczas gdy tak naprawdę nie miałam na to ochoty. Dopiero po piętnastu minutach, kiedy już miałam dość faceta, który się do mnie dosiadł, wyruszyłam na podbój klubu. Teoretycznie.
Przecisnęłam się przez tłum, żeby dotrzeć do łazienki, po czym krzyknęłam.
- Malwina!
Leżała w kącie nieruchomo, a jej twarz była dziwnie blada. Przykucnęłam obok i potrząsnęłam nią za ramiona.
- Malwina, słyszysz mnie?
Niemrawo podniosła powieki i spojrzała na mnie mętnym wzrokiem, mrucząc coś o tym, żebym zadzwoniła po kogoś. Wyjęłam telefon z kieszeni spodni i wybrałam numer do „Schweppesa”.
- Jochen? - zaczęłam drżącym głosem. - Mógłbyś przyjechać po nas do Wytwórni? Malwina... Malwinie coś się stało.
W słuchawce na chwilę zapadła cisza. Słyszałam jedynie głosy klubowych kolegów Niemca.
- Zo... Wypiłem dwa piwa - powiedział. - Co jest grane?
Jęknęłam i osunęłam się po ścianie na podłogę. Oczy Malwiny podążały w ślad za mną.
- Nic. Trudno. Cześć.
- Zo? Czekaj! Nikola nie pił. Będziemy za piętnaście minut.

#Malwina
To takie cudowne uczucie, móc znów stracić kontakt z rzeczywistością. Co dobrego jest dla nas w tym prawdziwym, realnym życiu? Ma ono przecież szare barwy, trzeba przejmować się wieloma sprawami, które w jednej chwili znikają po zażyciu magicznej pigułki. Wpadając na dilera nie przypuszczałam nawet, że mogę zaryzykować własnym życiem. Powinna mnie przecież zaalarmować zdecydowanie za niska cena. Nikt przecież by nie sprzedawał dobrego towaru zaledwie za dychę.
Nie pamiętałam jakim cudem dotarłam do łazienki. Całkiem możliwe, że kiedy osuwałam się na podłogę, uderzyłam głową o umywalkę. Ocknęłam się w chwili, kiedy dotarł do mnie głos Zoe. A może to nie była ona? Z wielkim trudem wydobyłam z siebie głos. Brzmiał on zupełnie inaczej. Był chrapliwy, a do tego strasznie cichy. Nie miałam pewności, czy dziewczyna usłyszała moją prośbę. Postanowiłam się wziąć w garść. Działanie tabletki w dalszym ciągu było silne, ale rzeczywistość wręcz dobijała się do mojej podświadomości.
- Malwina, nie ruszaj się – dotarł do mnie głos Zoe. Nie posłuchałam. Wsparłam się na umywalce, a następnie powoli wstałam z zimnej posadzki. Świat posiadający tak wiele barw zaczął wirować. Włoszka krzyknęła, kiedy o mały włos ponownie nie wylądowałam na podłodze. Tym razem z całą pewnością rozcięłabym sobie głowę. Na szczęście do łazienki wparował jakiś mężczyzna i chwycił mnie w pasie. Był silny, ładnie pachniał, do tego mówił po angielsku ze śmiesznym akcentem. Prawdopodobnie zwracał się teraz do Zoe. Zerknęłam na nią. Stała wtulona w równie dobrze zbudowanego oraz wysokiego faceta. Musiałam włączyć trzeźwe myślenie. W prawdzie kosztowało mnie to mnóstwo wysiłku, ale połączyłam ze sobą fakty.
- Och, zadzwoniłaś po Jośka Szłepsa! – Zaśmiałam się serdecznie, próbując ponownie stanąć na równe nogi. Niestety ten drugi trzymał mnie mocno. Zaraz, jak mu było… - Nikola! Przyjechałeś po mnie?
- Malwa, co wzięłaś? – Szepnął mi na ucho. Chciałam się odsunąć, ale był zdecydowanie za silny. – Jeśli mi nie powiesz, to zawiozę cię do szpitala albo na policję.
- Nie zrobisz tego!
- A chcesz się przekonać?
Zaniosłam się szlochem. Sama dokładnie nie wiedziałam, co wzięłam. Uczepiłam się kurczowo kurtki Nikoli i zaczęłam błagać. Nic innego mi przecież nie pozostało. Gdybym wylądowała w szpitalu lub na komisariacie, rodzice natychmiast by się o tym dowiedzieli. Bezpowrotnie utraciłabym ich zaufanie. Nie pozwoliliby mi wrócić do rodzinnego domu. A to była przecież tylko chwila słabości. Chciałam sobie przypomnieć jak to jest, kiedy nie trzeba się niczym przejmować. Efekt był odwrotny od zamierzonego.
Kolejne luki w pamięci sprawiły, że nie potrafiłam sobie przypomnieć, jakim cudem znalazłam się w domu Nikoli. Ściślej ujmując, w jego łóżku. Serb siedział obok, z twarzą ukrytą w wielkich dłoniach. Moja głowa pulsowała z bólu. Zaklęłam cicho, próbując przesunąć się w jego stronę.
- Przepraszam – szepnęłam dobrze wiedząc, że to przecież niczego nie załatwi. Nikola westchnął głęboko, patrząc na mnie z wyrzutem. – Ja tylko…
- Mogłaś się zabić. Przez ostatnie dwie godziny ze sto razy próbowałem wybrać numer alarmowy.
- Ale tego nie zrobiłeś, dziękuję.
- Mam gdzieś twoje przeprosiny – mruknął, podrywając się z miejsca. Jęknęłam cicho. Nie chciałam stracić dobrego przyjaciela. Tylko na niego i Zoe mogłam liczyć w Rzeszowie. – Malwina, ja się o ciebie bałem, nie rozumiesz? Zastanawiałem się co zrobię, jeśli nie odzyskasz przytomności. Nie chciałem dopuszczać nawet myśli, że ty…
Jakimś cudem znalazłam w sobie siłę, by również wstać z łóżka. Podeszłam do Nikoli kręcącego się po sypialni. Nie przypuszczałam nawet, iż tak szybko można się do kogoś przywiązać. Próbowałam sobie wyobrazić, co musiał czuć. Wtuliłam się w niego. Sam fakt, że mnie nie odepchnął był już dobrym znakiem.

#Zoe
A co by się stało, gdybym poszła za nią? Gdybym nie została przy stoliku, tylko od razu dołączyła do imprezowiczów? Czy będąc z Malwiną, zapobiegłabym tym przykrym zdarzeniom? Może bym jej wtedy nie znalazła ledwo przytomnej w łazience? Może impreza by była udana dla nas obu?
Tyle pytań i zero odpowiedzi. A przecież odpowiedź powinna być. Miała przyjść do głowy wraz z zakupionym w delikatesach winem, które sączyłam od godziny. Nie przychodziła.
- Zoszka? – Jochen stanął w drzwiach ubrany tylko od pasa w dół, zmierzwił włosy i przetarł zaspane oczy.
- Nie wychodzi ci naśladowanie Ignaczaka – uznałam, wpatrując się w lampkę z trunkiem.
- Siedzisz sama w kuchni o czwartej nad ranem, chlając wino. Zaczynam się martwić.
- Więc przestań.
Prychnął, wywracając oczami. Podszedł, przysunął sobie krzesełko i usiadł na nim, po czym bez trudno przetransportował mnie na swoje kolana. Wyjął kieliszek z moich rąk, wypił to, co w nim zostało, i odstawiwszy go na stół, chwycił mnie za nadgarstek. Nowych nacięć nie było, więc westchnął z ulgą i zaczął wodzić palcem po starych szramach.
- Dziękuję – powiedział w końcu i przytulił mnie mocno.
- Za co?
- Za to, że nie zrobiłaś głupstw – mruknął, bawiąc się moimi włosami. Zagryzłam policzki od środka i oparłam głową na jego obojczyku.
- Chcesz się odwdzięczyć?
- Jak?
Wstrzymałam oddech i wyrzuciłam to z siebie nerwowo.
- Pocałuj mnie.
Moja i jego klatka piersiowa unosiły się zgodnie w szybkim tempie. Jochen nie poruszył się – jedynie jego palce zaczęły kreślić kółka na moich plecach. Dopiero po chwili przygryzł powoli płatek mojego ucha, wilgotnymi wargami przejechał od szyi w stronę obojczyka i podczas gdy ja drżałam z niecierpliwości, wiercąc się na jego kolanach, on przeniósł usta bardzo, bardzo blisko moich, przygryzł moją wargę i ze zniewalającym uśmiechem stwierdził, że nie może.
- Co? – sapnęłam, mrugając oczami. Zaśmiał się na widok mojej zbolałej miny. – Dlaczego?
Jego twarz w dalszym ciągu znajdowała się przy mojej, a ciepły oddech owiewający mi policzki powodował, że miałam ochotę zacząć krzyczeć. Zwilżyłam wargi i głośno przełknęłam ślinę, próbując doszukać się przyczyny w zielonych oczach Niemca.
- Dlaczego? – powtórzyłam.
- Bo mam zamiar dotrzymać obietnicy – powiedział. Wstał, podnosząc mnie za sobą, i wyszedł z kuchni. Wydawało mi się, że słyszę jego cichy śmiech.

#Malwina
Siedzieliśmy przy kuchennym stole, pogrążeni w zupełnej ciszy. Ja nerwowo dłubałam widelcem w swojej sałatce. Nikola natomiast skrzyżował ręce na klatce piersiowej i bacznie mi się przyglądał. Czując na sobie to badawcze spojrzenie czułam, że na policzki wstępuje czerwony rumieniec. Tak, to była jedna z tych niezwykłych chwil, kiedy można było doświadczyć tego zjawiska. Na ogół męski urok na mnie nie działał, a do tego zazwyczaj było mi wszystko jedno. Cóż, jak widać nie tym razem, więc znów musiałam się wstydzić tego, co czuję.
- Gdzie jest twój ukochany? – Zapytał chłodnym tonem Nikola, przerywając dwudziestominutową ciszę. Niepewnie podniosłam głowę, odkładając widelec. Po wydarzeniach tego wieczora zdecydowanie nie miałam ochoty na jedzenie. Ani rozmowę, na tak poważne tematy, które dotyczyły mojego osobistego życia. Powiedziałam mu przecież tyle, ile chciałam. Nie powinien oczekiwać niczego więcej. Nerwowo przygryzłam wargę. A może jednak? Przecież wyciągnął mnie z tego klubu i nie zadzwonił na pogotowie lub policję.
- Wyjechał na rok do Stanów – odpowiedziałam cicho. – Dostał z uczelni stypendium, które mu to umożliwiło.
- Jesteś z niego dumna – stwierdził Serb, uśmiechając się przy tym ironicznie. Westchnęłam cicho. dobrze wiedziałam, że w tej chwili osądza nie tylko mnie, ale również Dominika. – Nie rozumiem jednak, dlaczego czekasz?
- Ponoć warto czekać na prawdziwą i jedyną miłość.
Nikola zamyślił się na krótką chwilę, by wreszcie skinąć głową. Zdawało mi się, że usłyszałam: Dlatego ja poczekam na ciebie, ale głowa pulsowała z bólu – równie dobrze mogły to być omamy. Pokręciłam z niezadowoleniem głową. Jak mogłam być taka głupia? Niepotrzebnie w ogóle ryzykowałam. To miała być chwila przyjemności, a przecież od kilku miesięcy byłam czysta. Wszystko przekreśliłam.
- Czy masz jakiś kontakt z tym Dominikiem? Ostatnio spędzamy ze sobą całkiem sporo czasu i nie zauważyłem, byście razem rozmawiali.
Zabolało. Podniosłam się z krzesła mając nadzieję, że tym razem nie stracę równowagi. Wykręciłam się potwornym zmęczeniem. Zerknęłam na zegarek. Dochodziła godzina piąta nad ranem. Oboje potrzebowaliśmy snu. O dziewiątej powinnam stawić się w pracy. Miałam nadzieję, iż dojdę do jako-takiego stanu. Mogłam przecież nieco się poobijać. Najważniejsze jednak, by pojawić się punktualnie.
- Malwina, wybacz. Nie powinienem był o to pytać.
- Daj spokój. To normalne, że po odegraniu roli superbohatera czujesz, iż coś ci się należy. – Odwróciłam się w stronę siatkarza. Ponownie musiałam zadzierać głowę, by spojrzeć mu prosto w oczy. – Masz rację, Dominik nie odzywa się do mnie od dnia wyjazdu. Pewnie ma ku temu powód, a ja staram się go zrozumieć. Jeśli kogoś kochasz, nie potrzebujesz żadnych wyjaśnień.
- Nie potrzebuję ich i niczego od ciebie nie oczekuję. – Podszedł kilka kroków bliżej. – Chcę tylko, byś wreszcie mi zaufała.
- Musisz dać mi trochę czasu.
- Ile tylko potrzebujesz. – Obiecał, ponownie mnie do siebie przyciągając. Utonęłam w jego silnych ramionach. – Będę czekać…

13 komentarzy:

  1. kurwa! za przeproszeniem... jakie to jest zajebiste! znów za przeproszeniem

    OdpowiedzUsuń
  2. zastanawiam się co mogę napisać , na pewno to, że Zo jest świetną przyjaciółką, Malwina jest nieodpowiedzialna i lekkomyślna, szkoda mi Nikoli bo widać, że Malwa jest mu bardzo bliska a ona nie daje mu się zbliżyć, a Jochen to.... to głupi jest bo nie pocałował Zo.

    OdpowiedzUsuń
  3. 3 wpisy do tyłu musiałam nadrabiać. Już wiem dlaczego bo mądra tak jestem ze się do zakładki informowani nie wpisałam i dostawałam tylko powiadomienia do Kaś. Nie ważne zaraz się tam wpiszę i problem zniknie :P Skomentuje wszystko na raz. Nikola i jego reakcja na zmianę koloru włosów Malwiny :))) Faceci bądź co bądź sa bardzo przywiązani do koloru włosów swojej wybranki, przekonałam się na własnej skórze o tym haha :P Zo sama nie wiem co chciała osiągnąć tą prośbą by Jochen ją pocałował, raczej wątpię ze złamanie ich zasady. Chyba miała swoja chwile słabości, jednak Niemiec ją przechytrzył. Na miejscu Malwy przestałabym wieżyc w miłość Dominika bo on raczej już o niej nie myśli, a ona zamiast coś zrobić łudzi się że jak wróci to wszystko będzie tak jak dawniej.Wybaczcie że tak chaotycznie ale ostatnio jakoś pisanie komentarzy mi nie idzie

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę, podziwiam Jochena. Ja nie wiem,czy sama bym wytrzymała na jego miejscu, mając przed sobą piękną kobietę (mówię tutaj o Niemcu :D ). Nie mniej jednak, Zoe sama powinna chwycić go za kołnierz, i... no właśnie przecież to on miał nie łamać obietnicy,nie ona :) Coś mi się wydaje, że chłopak Malwiny już dawno o niej zapomniał... Najważniejsze jednak, że Nikola poczeka, bo wie, że warto. Szkoda, że dziewczyna tego nie zauważa,ale z czasem dostrzeże, że jej prawdziwa miłość nie jest w USA, tylko w Polsce :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju no cholera, zajebiste!
    Nic dodać, nic ująć xd

    OdpowiedzUsuń
  6. co ta Malwina wyprawia... jakaś taka nieodpowiedzialna jest.
    Dobrze, że Zo wpadła na pomysł napisania do Niemca i, że Nikuś nie pił :P Przeczuwał coś chyba
    Chce takiego Nikole. Bezapelacyjnie.
    szkoda, że Jochen jej nie uległ. Już bliżej niż dalej do tego. ja to czuje. Wiecznie przecież opierać się jej nie będzie.
    Dominik to palant! Jak można nie odzywać się do własnej dziewczyny?
    chce takiego Nikole. Chce.
    iśka

    OdpowiedzUsuń
  7. Nikola jest taki cudowny.
    Malwina długo wytrzymywała bez używek, aż w końcu dobra passa się skończyła... W sumie to ją trochę rozumiem.
    Dobrze, że Zoe interweniowała...

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to dobrze,że Zoe była przy Malwinie bo..., tak jak Nikola nawet wolę nie myślec co by się stało... Malwina powinna zapomniec o tym chłopaku bo nie jest warty jej czekania,zwłaszcza gdy może ułożyc sobie życie na nowo.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze, że to Zoe ją znalazła, a nie ktoś inny. Nie wiadomo co wtedy by się stało. Nikola naprawdę się martwi o Malwinę i chyba ją kocha. Jej też na nim zależy, ale nie potrafi zapomnieć o Dominiku, który ani myśli się do niej odezwać.
    Hmm myślałam, że Jochen nie dotrzyma swojego postanowienia, ale chyba jednak mu się uda.

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  10. I właśnie dlatego wszelkie dyskoteki omijam szerokim łukiem, tak jak i wszelkich dilerów. Zo, dzięki Bogu, że byłaś w pobliżu!
    Malwa, no nie daj się prosić, Nikola jest taaaaki kochany.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jochen Schweppes :DD <3
    Zoe uratowała Malwinę. A później Nikola się nią zaopiekował co było mega urocze. Jochen coś sobie pogrywa z Zoe. W sumie.. sama chciała to niech się teraz pomęczy :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Nikola jest cudny.
    Malwina trochę mniej.
    A tak na serio , to wszyscy są świetni ;)

    Sytuacja na imprezie trochę mnie przeraziła , aczkolwiek gdy dowiedziałam się , że Zo byłą w pobliżu to mi ulżyło ;)

    http://nieuchwytna-perwersja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie no!!~Facet nie odzywa się pewnie od kilku miesięcy, a ona czeka jak ta głupia. Nie!Nie jak ta głupia! Ona jest głupia!

    OdpowiedzUsuń