25 kwietnia 2013

7 - Po prostu machnij ręką na przeszłość, jestem przy Tobie



#Malwina
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? – Zapytała Zoe, mierząc mnie bacznym spojrzeniem.
Zwariowałam. Byłam o tym praktycznie przekonana. To nie jest do mnie podobne, by myśleć nad takimi rzeczami. Nie mówiąc już o wprowadzaniu ich w życie. Kochałam kolor moich włosów i jakakolwiek ingerencja w ich byt mnie przerażała. Żadnemu fryzjerowi starałam się nie ufać. Jedyne na co się zgadzałam, to podcięcie końcówek. Ewentualnie skrócenie ich o pięć centymetrów, kiedy były już zdecydowanie za długie. Ale żeby zaraz je farbować?
- Oczywiście, że nie chcę – stwierdziłam, biorąc w dłoń saszetkę i przyglądając się jej uważnie. – Ale to tylko szamponetka. Zejdzie po jakimś czasie.
- Tak napisali. – Zoe w dalszym ciągu wydawała się nieprzekonana. Ta, ja w sumie też nie bardzo. – A jeśli twoje włosy zareagują zupełnie inaczej, niż to przewidujesz? Mogą się przecież…
- Nie kończ – mruknęłam, odrzucając mokre kosmyki do tyłu. Nie chciałam myśleć o tych wszystkich skutkach ubocznych, jakie mogły się pojawić. Swoich włosów nigdy nie farbowałam, więc trudno było przewidzieć w jaki sposób się zachowają. Z całą pewnością nie uzyskam idealnej czerni. Na tak jasnych włosach to było – niestety - praktycznie niemożliwe.
Otworzyłam saszetkę i wręczyłam ją Zoe. Poprosiłam, by to ona czyniła honory. Poza tym potrzebowałam osoby, na którą mogłabym zrzucić ewentualną winę za nie odwiedzenie mnie od tego chorego pomysłu. Swoją drogą to niesamowite, że do swojego mieszkania zaprosiłam dziewczynę, której prawie nie znałam. Miałam okazję zaznajomić się z jej imieniem, nazwiskiem i… to właściwie tyle. Łączyła nas ogólna niechęć do siatkarzy, chociaż powody ku temu z całą pewnością były inne. Mimo wszystko potrzebowałam w tym Rzeszowie kogoś, z kim będzie można porozmawiać o przyziemnych sprawach.
- Farbuj – jęknęłam, zajmując miejsce na drewnianym stołku, który skrzypnął w cichym proteście. Zaklęłam pod nosem, a Zoe nałożyła pierwszą warstwę szamponetki.
Podczas trwania całego procesu miałam zamknięte oczy. Włoszka próbowała mnie zagadywać, ale nic z tego. Byłam zbyt zdenerwowana, by w ogóle podtrzymywać konwersację. Za wszelką cenę starałam się powstrzymać łzy. Nie mogłam się rozkleić. Zoe robiła coś, czego sama sobie zażyczyłam. Miałam nadzieję, że przynajmniej będę zadowolona z efektu końcowego. Bo przecież nie może być aż tak źle, prawda? A zmiany w życiu zazwyczaj wychodzą na dobre. W moim przypadku to może okazać się zbawienne. Jeśli Nikola Kovacević tak bardzo uwielbia blondynki, to mnie powinien od teraz omijać szerokim łukiem. Takie przynajmniej było założenie. Na razie nie chciałam się z tego cieszyć. Zdążyłam nieco tego Nikolę poznać i jego nieprzewidywalność była wręcz przerażająca.
- No, skończone – oznajmiła Zoe, wyrywając mnie z rozmyślań. Sapnęłam cicho. – Jeszcze dwadzieścia minut i nowa Malwina zaprezentuje się światu.
Jak to dobrze, że chociaż ona w tejże kwestii okazała się być nieco większą optymistką ode mnie.

#Zoe
Zakręciłam wodę i zdjęłam foliowe rękawiczki. Malwina z niepokojem przeglądała się w lustrze. Póki co miała jednak mokre włosy, więc nie mogła zobaczyć efektu. Odwróciłam ją w przeciwną stronę, by nie widziała swojego odbicia, i sięgnęłam po suszarkę.
- Nie patrz tam! – rozkazałam i zabrałam się do roboty. Ciemnobrązowe pasemka powoli ukazywały się światu. Zagryzłam wargę, obawiając się reakcji Malwiny. Siedziała z zaciśniętymi powiekami, bojąc się, co wyjdzie z tego jej farbowania. Nie odzywała się, dłonie zacisnęła w pięści i oparła na kolanach, nie ukrywając swojego zniecierpliwienia. – Wyluzuj – powiedziałam.
- Czy na moim miejscu byś wyluzowała?
Zastanowiłam się, przenosząc ciężar ciała z jednej nogi na drugą. Podobnie jak Malwina, uwielbiałam swoje włosy. Nigdy ich nie traktowałam żadną farbą, szamponetką ani nawet prostownicą, a suszarki używałam sporadycznie. Były zdrowe i długie. Do fryzjera chodziłam tylko po to, by poprawić ich kształt.
- No chyba nie – westchnęłam. – Uważasz, że warto było się uciec do czegoś takiego? A jeśli Nikola się od ciebie nie...
- Błagam – jęknęła. – Nie dobijaj mnie czarnymi scenariuszami.
Mruknęłam cicho „okej”, wzruszając ramionami, i wyłączywszy suszarkę, odłożyłam ją na półkę. Grzebieniem przeczesałam włosy dziewczyny, po czym odsunęłam się niepewnie, zaciskając palce na jego rękojeści.
- To chyba... gotowe.
Odwróciła się i z obawą spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Na chwilę zastygła w bezruchu, a gdy już jej przeszło, uniosła jedną rękę, żeby sprawdzić, czy to na serio są jej włosy. Później zerknęła na mnie, najwyraźniej oczekując opinii.
- Myślę, że jest ładnie – powiedziałam szczerze. – Ten brązowy kolor do ciebie pasuje.
- Guzik prawda – westchnęła i ukryła twarz w dłoniach. – Co ja zrobiłam?
- Przecież po jakimś czasie zejdzie – przypomniałam jej z uśmiechem. – Może Kovacević się od ciebie odkoleguje. A poza tym... Serio ładnie wyglądasz. Tylko ci się wydaje, że jest źle, bo to taka nagła zmiana.
I w zasadzie mówiłam prawdę – no, może pomijając to jedno zdanie o Nikoli. Z jego zachowania wydedukowałam, że Malwina mu się bardzo spodobała, i nie byłam pewna, czy ma jakieś znaczenie fakt, że tymczasowo nie jest blondynką. Ale tą wątpliwość już pozostawiłam dla siebie.
- No dobra – mruknęłam, przeglądając się w lustrze ze wszystkich stron. – Spodziewałam się, że będzie gorzej.
- I to podobno ja tu piszę czarne scenariusze...
Uniosła brwi i przeczesała włosy palcami, drugą rękę opierając na biodrze. Zmarszczyła nos, po raz kolejny zapewne rozważając szczegóły swojego obecnego wyglądu.
- No dobra – powiedziała w końcu. – Masz ochotę na kawę?

#Malwina
Tych kilka godzin spędzonych w towarzystwie Zoe były chyba najnormalniejszym okresem mojego dotychczasowego życia. Czułam, że jesteśmy na dobrej drodze do przyjaźni. A taką przynajmniej miałam nadzieję. Dotychczas jedyne osoby, z jakimi miałam kontakt poza pracą, to faceci spotykani w klubach. Oni jednak nie byli odpowiednimi kompanami do rozmowy na poważne tematy. Oczywiście mogłam zadzwonić do domu, zamienić kilka słów z rodzicami, ale to raczej robiłam z poczucia obowiązku.
Po wspólnej kawie i ciastu czekoladowym zdecydowałam, że czas najwyższy na odwiedziny na Podpromiu. Chciałam załatwić to jak najszybciej. Co z tego, że nie lubiłam pojawiać się tam poza godzinami pracy? Najważniejsze by wreszcie czuć się wolną.
Nie mam pojęcia jakim cudem Nikola zdobył numer mojego telefonu. Ja mu go przecież nie dawałam! Jak widać siatkarze mogą sobie pozwolić na więcej i wszystko przychodzi im z łatwością. Serb poprosił, bym wpadła po niego, bo chce mi coś pokazać. Nie miałam pojęcia co też może chodzić po jego głowie, ale nie miałam najmniejszej ochoty na kolejny wypad do jego domu na wygwizdowie. Mogłabym w sumie postawić sprawę jasno i powiedzieć, że nic z tego nie będzie. Problem polegał na tym, iż nie miałam pojęcia czy on ma tak normalnie, czy jestem jakaś wyjątkowa. Jeśli wyjechałabym z takim tekstem, równie dobrze mógłby mnie wyśmiać. Nie, nie. Mój plan był zdecydowanie lepszy od tego, co nakazywała logika.
Razem z Zoe rozstałam się w okolicy rynku. Całe szczęście daleko już stamtąd na Podpromie nie było, a droga dość szybko upłynęła. Nie byłabym sobą, gdybym o mały włos nie wpadła pod rozpędzony samochód. Na całe szczęście kierowca wykazał się dobrym refleksem i mnie wyminął. Pewnie znalazł milion barwnych określeń na moją osobę. Nic nie mogłam poradzić na to, że wreszcie czułam się szczęśliwa. Wszystko układało się tak, jak powinno.
- Malwa? – Jeden z ochroniarzy posłał mi pytające spojrzenie. Uśmiechnęłam się szeroko na znak, że taka zmiana to przecież nic wielkiego. Każdy musi się zmieniać, więc ja również się na to zgodziłam. Tak przynajmniej brzmiała ta oficjalna wersja, jaką przyjmowałam dla osób postronnych.
Wchodząc na teren hali sportowej zorientowałam się, iż trening właśnie dobiega końca. Jako, że dolne trybuny w czasie trwania sezonu ligowego są nieustannie wysunięte, usiadłam w pierwszym rzędzie, zakładając nogę na nogę. Oczekiwałam na reakcję. Jakąkolwiek i kogokolwiek. Niestety wyglądało na to, że zagadani siatkarze nie mają zamiaru zwrócić na mnie uwagi. Westchnęłam głośno, ściągając z głowy czapkę. Brązowe kosmyki ułożyły się bezładnie na moich plecach, a część z nich opadła na ramiona
- Przepraszam bardzo, ale… - Och, więc jednak nie jestem niewidzialna? Uśmiechnęłam się serdecznie do Nikoli, który najwidoczniej mnie nie rozpoznał. – Malwina? Dziewczyno, coś ty ze sobą zrobiła!
Chwycił mnie za ramiona, podniósł z miejsca i oglądał ze wszystkich stron. Kilku kolegów z jego drużyny bacznie nam się przyglądało, szepcząc z entuzjazmem między sobą. Zaważyłam nawet jak ten z dziwną fryzurą (Zbyszek Bartman mu chyba było) szturcha Krzyśka Ignaczaka. Rzeszowski libero uśmiechnął się tylko i zarządził odwrót do szatni. Ej, nie! Znów widzę mord w oczach Nikoli, a przecież nie zabije mnie przy świadkach. Jęknęłam cicho.
- Co to jest? – Zapytał szorstko, chwytając kilka kosmyków moich włosów.
- Zdecydowałam się na zmianę w swoim życiu – odparłam dumnie. – Każdemu się przydaje.
- Nie, nie, nie. – Nikola kręcił głową, w dalszym ciągu trzymając swoje wielkie dłonie na moich ramionach. – Nie mogłaś tego zrobić na serio.
- Nie mogłam? A to niby czemu?
- Bo ja… To znaczy: ten kolor do ciebie nie pasuje.
Z całą pewnością się zarumieniłam. A już bez cienia wątpliwości krzyknęłam głośno, kiedy siatkarz przerzucił mnie przez swoje ramię. Pięściami okładałam plecy siatkarza, ale nic sobie z tego nie robił. Zaniósł mnie do szatni. Musiałam zamknąć oczy, gdyż kilku resoviaków akurat się przebierało. Nie wiedziałam więc, że Nikola niesie mnie do łazienki. Dopiero strugi letniej wody sprawiły, że z mojej piersi znów wyrwał się głośny okrzyk.
- Czy ciebie do reszty porąbało pacanie?!
- Chyba ciebie, moja droga – odpowiedział, stając obok mnie. Teraz oboje byliśmy mokrzy. Gdybym jeszcze tylko mogła zakręcić wodę, ale nie! Nikola trzymał moje nadgarstki. – To nie może być trwała farba, więc zaraz się tego koloru pozbędziemy i znów będziesz blondynką.
- Jesteś idiotą.
- A ty jesteś słodka, kiedy się denerwujesz.
Rozluźnił uścisk na nadgarstkach tylko po to, by móc ująć moją twarz. Drgnęłam delikatnie. Kovacević musiał to źle zrozumieć, bo po chwili musnął moje usta. Ten pocałunek był pełen słodyczy i niewypowiedzianych uczuć.

#Zoe
Potknęłam się o dziurę w chodniku i zaklęłam głośno, prawie się przewracając. Zmierzyłam mojego niedoszłego zabójcę wzrokiem i odwróciłam się, ruszając w stronę swojej klatki. Byłam zła, zmęczona i roztargniona, więc lepiej było mi nie wchodzić w drogę. Jednak jak widać nie wszyscy tego przestrzegali.
Oni stali parę metrów od drzwi. Ich rozmowa nie wyglądała na przyjemną konwersację – można ją było raczej nazwać jednostronną prezentacją wściekłości. Mężczyzna wyglądał jak lew, którego pozbawiło się obiadu, a drobna kobieta kuliła się, przywołując mi na myśl małe stworzenie nieszczęśliwie znajdujące się w zasięgu pazurów tegoż lwa. Zatrzymałam się kilkanaście metrów od nich i wbiłam paznokcie w poduszeczki dłoni. Nie tak powinno być. Nie tak.
Podejście do nich i wtrącanie się nie wchodziło w grę. To niby nie był mój konflikt. Nie wytrzymałam dopiero wtedy, gdy lew uderzył ofiarę i odszedł, zostawiając ją samą na schodkach przed drzwiami. Na ten widok w moich oczach zalśniły łzy, którym towarzyszyła przygryziona warga i wściekłość pomieszana ze smutkiem. Zbliżyłam się powoli do dziewczyny, przykucnęłam przed nią i odciągnęłam jej dłonie od zapłakanej twarzy.
Patrzyła na mnie czerwonymi od płaczu oczami, zapewne zastanawiając się, kim jestem. Jej usta zadrżały, a ja wysiliłam się na pokrzepiający uśmiech.
- Dlaczego on ci to zrobił? – zapytałam cicho. W gardle czułam wielką gulę i ciężko mi było powiedzieć cokolwiek tak, by nie dało się wyczuć w moim głosie przerażenia. Blondynka odwróciła wzrok, zaciskając dłonie w pięści, po czym pokręciła głową. – Spokojnie.
Wybuchła płaczem, podczas gdy ja za wszelką cenę starałam się nie stracić nad sobą panowania. Z cichych szeptów pomiędzy kolejnymi salwami płaczu wywnioskowałam, że nie może mi nic powiedzieć. Już chciałam zaprosić ją na herbatę, by z nią porozmawiać i jakoś pomóc, ale zbyt długo się wahałam. Dziewczyna zerwała się z miejsca i uciekła, nie zważając na moje nawoływania. Zakryłam usta dłonią, resztkami sił powstrzymując łzy, po czym weszłam do klatki.
Ciemność w mieszkaniu mnie przytłaczała, ale nie tak bardzo jak rozmyślanie o powodach takiego obrotu spraw między tamtą dwójką. Co się mogło wydarzyć? Dlaczego on posunął się aż tak daleko? Przecież kobiet się chyba o byle co nie bije. Ba! Kobiet w ogóle się nie bije. Takie zachowanie jest oznaką szczeniactwa, złego wychowania i prostactwa. Dlaczego?
Nie przejmuj się, powtarzała mama. Chciałam jej słuchać i wymazywać wszystkie męczące mnie sprawy z pamięci, ale nie dawałam rady. Dręczyły mnie o każdej porze dnia i nocy, prowokowały do robienia czegoś, czego nie chciałam, czego się wstydziłam, a jednak wydawało mi się dobrym sposobem na chociaż chwilowe zapomnienie.
Dlaczego do robisz? Wypowiedziane przez Jochena słowa rozbrzmiewały w mojej głowie. Widziałam jego zielone tęczówki z malującą się w nich troską, a zaraz potem przypominałam sobie zaczerwienione oczy spotkanej przed chwilą dziewczyny.
- Boże, dlaczego aż tak przytłaczasz ludzi problemami? – wyszeptałam, obracając w dłoniach żyletkę. Przymknęłam oczy i westchnęłam głęboko, opierając głowę o ścianę.

Kaś - No to przed nami majówka! A później jeszcze więcej zaliczeń na uczelni, cieszy mnie to niezmiernie. A tymczasem jadę spędzić kilka dni w Zakopanem, o! 
bluśka: Yeah, już po egzaminach! Sześć testów w trzy dni zdecydowanie mi wystarczy (Matma ♥).

12 komentarzy:

  1. pierwsza. jak dawno nie byłam pierwsza <3
    iśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaaaaaaaaaaawwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww*.* <3
      ale może od początku.
      farbowanie włosów złe nie jest :D
      dobrze, że Zośka i Malwa mają dobry kontakt. obie potrzebują tego.
      Malwa na pewno ładnie wyglądała .
      reakcja Nikoli jest po prostu aaaaaaaaaaaaaaaawwwwwwwwwwww*.*
      ale to chyba już wywnioskowałyście beze mnie :P
      to było takie słodkie...
      ale w sumie: nie podobała mu się taka? chyba jeszcze jest na etapie zauroczenia :P
      Zośka ma pecha. trafia na takie nieodpowiednie sytuacje.
      i w sumie zgadzam się z nią...
      iśka

      Usuń
  2. Malwina miała fajny pomysł, z tym farbowanie, ale Nikoli ani trochę się to nie spodobało ;) No i Nikola na pewno się od niej nie odczepi. Jemu na niej zależy i na pewno będzie walczyć ;)
    Zoe to ma cholernego pecha trafiając zawsze na nieciekawe sytuacje. Przez to jej życie wygląda jak wygląda, ale mam nadzieje, że jakoś się z tym upora ;)

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Całkiem skuteczna opcja na odstraszenie Nikoli jak by się mogło wydawać, okazała się być nie aż tak skuteczną ;)
    A Zoe zdecydowanie potrzebuje psychologa, czyżby w jego roli miał wystąpić Jochen? Jak na razie świetnie mu idzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak właśnie myślałam, że Nikola nic sobie z koloru włosów Malwiny nie zrobi.. Poza tym, przecież nie kocha się kogoś z tego powodu. Jednak, tego że wpadnie z nią prosto pod prysznic się nie spodziewałam :) Mam nadzieję, że Jochen uprzedzi Zoe w jej zamiarach, i już nigdy sama siebie nie skrzywdzi. Jest wystarczająco dużo cierpienia, po co więc sobie je dokładać?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż, Malwinie PRAWIE wyszło to odstraszanie Nikoli :D Szamponetka to max. 10 myć i już po płaczu, no ewentualnie prysznic w towarzystwie Serba i tym bardziej płaczu nie będzie, hehe.
    Zoe.. Nie mam pojęcia co o niej napisać, bo po prostu jest mi cholernie szkoda tej dziewczyny :< Jochen jej pomoże. Prawda?

    OdpowiedzUsuń
  6. Trochę to dziwne, że kolor włosów jest dla niego aż tak ważny.
    Coraz bardziej współczuję Zoe...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak widać Nikola zawsze musi postawić na swoim i nawet kolor włosów nie robi dla niego najmniejszego problemu. Nawet na to znalazł rozwiązanie, a ja chyba zaczynam współczuć Malwinie. Albo dziewczyna się wykończy w wymyślaniu kolejnych sposobów na pozbycie się Nikoli, albo w końcu ulegnie co też jest możliwe.Zoe jest strasznie skomplikowana i te wszystkie sytuacje na które się natyka tylko pogarszają jej stan. Oby Jochen jakoś do niej dotarł zanim stanie się coś złego.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow. W życiu bym nie przefarbowała włosów wbrew własnej woli, serio. Tym bardziej, że przecież to oczywiste, że Nikoli taki drobny zabieg nie zrazi. To zaciągnięcie pod prysznic było za mocne! :D A potem jeszcze ten pocałunek... To mnie zaskoczyło, serio! Ciekawa jestem jak zareaguje Malwina gdy się od siebie odsuną. A co do Zoe... Czy ona jest jakąś czarodziejką i przyciąga do siebie ludzi z dramatami życiowymi? Przecież to jest niemożliwe, żeby jedna osoba co chwilę była świadkiem jakiejś tragedii! Poza tym jak dla mnie, było tu zdecydowanie za mało Jochena :/ Nie było go w ogóle, nie podoba mi się to. Ja go za bardzo polubiłam, żeby czytać rozdziały bez jego obecności :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Jojku ! Nie spodziewałam się , że Nikola aż tak się zdenerwuje , gdy dowie się o przefarbowanych włosach :D co prawda opcja aby zafarbować włosy i w ten sposób odstraszyć Nikole była bardzo pomysłowa , lecz nie wypaliła ;D I ja się z tego osobiście bardzo cieszę ;)

    nieuchwytna-perwersja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Nikola odstawia tu jakieś szamańskie akcje. To już nawet włosów nie można pofarbować? Cholera, on chyba nie pojął, że Malwina 'oszpeciła' się specjalnie. Niemniej jednak poległam, kiedy to próbował zmyć jej to świństwo ze włosów. Kovacevic - my master! *.*
    Dla mnie facet, który choć raz uderzy kobietę, przestaje być facetem. To bezduszny skurwiel.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wydaje mi się,że Nikola tak zareagował bo jakaś brunetka musiała go naprawdę bardzo skrzywdzic skoro tak zareagował widząc Malwinę w takim kolorze.

    OdpowiedzUsuń